niedziela, 14 września 2014

Rozdział XIII - ' Bal maskowy '

Szybkim krokiem podążali przez las w kompletnym milczeniu. Ayumi wstała wcześniej, by zdać szybki raport Hashu, ale ominęła informację o porwaniu Lorda. Wiedziała, że gdyby byli przygotowani na ich nagłą wizytę, wydałaby się. Teraz miała zdradzić wioskę, co niezbyt się podobało dziewczynie. Spojrzała kątem oka na Uchihe, którego wyraz twarzy nie wyrażał kompletnie nic. Przypomniała sobie pytanie Sary, a następnie swój sen. Zarumieniła się lekko i westchnęła. Postanowiła zapomnieć, nic innego zrobić nie mogła.
Ich droga trwała dwie godziny. Zatrzymali się w małym pensjonacie, który znajdował się niedaleko wejścia do Konohy. Dostali dwa osobne pokoje, w których się wykąpali. Ustalili, że wyjdą stąd przebrani już na bal, ale wcześniej mieli zamiar coś zjeść. Spotkali się w stołówce, gdzie przy stoliku pierw siedział Itachi. Usiadła naprzeciw niego i zaczęła zajadać się zupą, która była nawet dość smaczna.
- Jaki jest dokładny plan? – spytała z obojętnym tonem. Spojrzał się na nią na chwilę, by powrócić znów do posiłku.
- Pewne jest to, że ten bezmózgi czub nie wyjdzie nawet do kibla bez warty. Dlatego jedynym wyjściem będzie zaciągnięcie go w osobne miejsce… - rzekł, dyskretnie na nią spoglądając. Przegryzła dolna wargę.
- Czyli?
- To znaczy, że będziesz musiała go uwieść i sprowadzić do jakiegoś pokoju, gdzie go obezwładnisz. Wtedy go bierzemy i wracamy – wyjaśnił. Brzmiało to nadzwyczaj prosto. Jednak z doświadczenia wiedziała, że tak łatwo nie pójdzie. Prawdopodobnie wyjdzie z tego kicha, zawsze tak było. Planowane zadania kończyły się totalną klapą, zazwyczaj. Skinęła głową na znak, że się zgadza. Znów się rozdzielili, by móc nacieszyć się samotnością w pokojach. Tam, przebrała się w białą suknie, sięgającą do kostek. Plecy były odsłonięte, założyła kremowe obcasy spięła włosy w eleganckiego kłosa. Zaserwowała sobie delikatny makijaż i zlustrowała badawczo maskę wilka, która odsłaniała tylko oczy i usta. Założyła ją na siebie niepewnie, chcąc jak najbardziej uniknąć tego fatalnego wieczora. Przejrzała się w lustrze. Patrzyła na kobietę w odbiciu i nie mogła jej rozpoznać. Kompletnie inna osoba, nie podobna do Ayumi Nakame.
Gdy nadeszła odpowiednia godzina, zeszła na dół. Stał tam Itachi z maską kota, odziany w elegancki czarny garnitur. Dziewczyna pod sukienką miała parę kunai i zwojów, by na wszelki wypadek być przygotowaną. Spojrzeli sobie w oczy i zapadła dziwna cisza. Byli tylko oni sami, wyczuć się dało niepojęte napięcie. Czarnowłosa piękność uśmiechnęła się niewinnie i podeszła do kociego mężczyzny.
- Nieźle… - skomentował z lekką chrypką w głosie, by następnie szybko odwrócić wzrok od wilczycy. Zarumieniła się i skinęła w podzięce głową.
 - Ty też całkiem… nieźle – odpowiedziała. Fakt był taki, że oboje uciekali od siebie wzrokiem. Itachi był oczarowany jej gracją i urodą, która rzucała się w oczy. Już wcześniej uważał ją za piękną, ale teraz potwierdziła to, co już dawno było wiadome. Ona nigdy nie widziała go w takim wydaniu i była pod wrażeniem. Nie wiedziała nawet dlaczego, miała ochotę pozbyć się jego eleganckich ubrań.
W milczeniu opuścili pensjonat i ruszyli do Konohy. Przed wielkim budynkiem, gdzie organizowany był bal maskowy, zbierało się sporo ludzi. Wpuszczali każdego, kto ubrany był stosownie. Tak więc trudnością nie było wejście, w którym znaleźli się bez problemu. Miała za oparcie ramię Itachiego, a sama rozglądała się po sali. Wielki parkiet i na tyłach stoliczki. Kremowe ściany, a na samym środku spory żyrandol, który zapierał dech w piersiach. Przy ścianie znajdował się stół, na którym znajdowały się napoje i drobne przekąski. Wśród ludzi grasowali kelnerzy z kieliszkami szampanów, którymi częstowali gości. Wszystko wyglądało perfekcyjnie.
- Widzę go – powiedział. Powędrowała za jego wzrokiem i dostrzegła Lorda Feudalnego, otoczonego przez dwóch strażników. Nie znała ich raczej, ale wydawali się silni. Wystarczająco, by móc narobić im nieco problemów. Posłała mu znaczące spojrzenie, by kolejnie zlustrować znów sale. Widziała Hokage, rozmawiającą z jakimiś mężczyznami. Był nawet Naruto i Sakura, którzy trzymali się bardzo blisko. Czyżby znowu ją coś ominęło? Jednak od razu rozpoznała bujne siwe włosy, które rozwalały się na każdą możliwą stronę. Ubrany w szary garnitur, twarz była zasłonięta maską orła. Jak widać, on dostrzegł również ją. Ich spojrzenia się spotkały, ścisnęła mocniej ramię Uchihy. Kakashi wyraźnie był zdziwiony jej obecnością, nie spodziewał się jej. Ale był bystrym człowiekiem, więc od razu rozpoznał też jej kompana. Chciała do niego podejść, lecz osoba stojąca przy niej, nie pozwoliła. Objął ją ramieniem i pociągnął w głąb tańczących ludzi. Jak najdalej od jej ukochanego.
Zaczęli tańczyć w rytm muzyki, która była spokojna. Ułożył rękę na jej plecach, a drugą pochwycił dłoń. Czuła przyjemne dreszcze, spowodowane dotykiem i bliskością Itachiego. Ale i tak jej wzrok szukał Kakashiego. Rozglądała się, a gdy już go dostrzegała, Uchiha poprowadził ich na drugi koniec pomieszczenia.
- Ayumi, przestań – usłyszała niezadowolony głos przy swoim uchu. Dopiero w tym momencie zwróciła twarz w jego stronę. Wyglądał na zdenerwowanego, ta sytuacja mu się nie podobała. Wydawało się, że był… zazdrosny? Nie, to niemożliwe.
- O co ci chodzi? – spytała, jakby nic nie rozumiała. Tam był jej ukochany. Kochała go, chciała się z nim spotkać. Tak długo go przecież nie widziała.
- Wydasz nas takim zachowaniem. Zachowujesz się nieodpowiedzialnie – skarcił ją, na co spuściła głowę. Miał rację, ale pokusa była zbyt silna. Widok Kakashiego sprawił, że zapomniała o celu. O tych wszystkich misjach i kłamstwach, bo liczył się tylko on. Chciała go dotknąć, usłyszeć, poczuć.
- Muszę z nim porozmawiać – stwierdziła poważnie, zaciskając ręce mocniej na jego marynarce.
- I co mu powiesz? Przeprosisz za zdradę? – Racja. Itachi nie wiedział o prawdziwym celu jej przebywania w Akatsuki. Tym bardziej nie zdawał sobie sprawy z tego, że Hatake o wszystkim wie. Czuła się koszmarnie. Westchnęła ciężko i zagryzła dolną wargę. – A skoro odkrył, kim jesteśmy, musimy zacząć działać. Natychmiast. – Zgodziła się. Skończyli tańczyć a sama odstąpiła od Uchihy, by podążyć w stronę Lorda Feudalnego. Przymknęła na chwilę oczy, by móc skupić się całkowicie na powierzonym zadaniu. Kiedy je otwarła, przed nią stał Kopiujący Ninja. Cholera.
- Ayumi… - jęknął zdziwionym głosem, a ona posłała mu lekki uśmiech.
- Kakashi…- Chciała go przytulić, musnąć dłonią jego policzek. Pocałować, napawać się bliskością. Ale nie mogła, to by ją zdradziło. – Tak bardzo tęskniłam. – Westchnął ciężko.
- Martwiłem się o ciebie, nawet nie wiesz, jak bardzo – wyznał. Z jej oczu wyleciały pojedyncze łzy. Dla obydwóch to było trudne. Stali naprzeciw siebie, spragnieni sobą nawzajem. Jednakże, nie mogli się dotknąć. A ona musiała zacząć działać.
- Przepuść mnie – odezwała się po dłuższej chwili ciszy. Rozszerzył oczy, nie bardzo rozumiejąc. Zacisnął ust, gdy najprawdopodobniej poukładał sobie wszystko w głowie.
- Masz misje, prawda? Dlatego jest tu Uchiha? – Kiwnęła w odpowiedzi głową, praktycznie niedostrzegalnie. Zrobił krok w tył.
- Błagam, powstrzymaj mnie – poprosiła tonem, który wyrażał rozpacz i ból. Położyła mu dłoń na ramieniu, na krótką chwilę, by następnie go wyminąć i ruszyć przed siebie. W stronę Lorda Feudalnego.
Stał przy ścianie, otoczony przez różne kobiety i dwóch strażników. Obecność osób trzecich nie robiła na niej wrażenia, gdyż zdawała sobie sprawę z własnej urody, którą miała zamiar wykorzystać w stu procentach. Wyprostowała się i szła pewnym krokiem w jego stronę. Spoglądała na niego z wyraźnym zainteresowaniem w oczach. Próbowała nie myśleć o siwowłosym mężczyźnie, który stał za nią i uważnie się jej przyglądał.
Uśmiechnęła się do Lorda i odsunęła kobiety, by stać przy nim. Zlustrował ją uważnie i to co zobaczył, wyraźnie mu się spodobało.
- Jak cię zwą? – spytał, kładąc jej dłoń na biodrze.
- A czy to ważne? – Zaśmiała się uroczo, po czym chwyciła go delikatnie za koszulkę i pociągnęła w swoją stronę. Jej zielone oczy wręcz go hipnotyzowały, nie dało się przejść obok nich bez najmniejszej reakcji. Najwidoczniej ta cała tajemniczość kunoichi zrobiła na nim wrażenie, bo niemal natychmiast zaprosił ją na krótki spacer, na który się rzecz jasna zgodziła. Kakashi zniknął z jej pola widzenia, tak samo Itachi. Aczkolwiek była pewna, że obydwoje uważnie się jej przyglądają z ukrycia. Feudalny prowadził ją w stronę niewielkich pokoi. Na miejscu, zamknął drzwi i pchnął ją na ścianę, próbując szybko zaspokoić swoje potrzeby. Ayumi zrobiło się wręcz niedobrze. Chwyciła go za długie włosy i pociągnęła w tył, by móc spojrzeć prosto w jego oczy.
- To koniec – powiedziała z przesadzoną słodkością w głosie. Ten w odpowiedzi się uśmiechnął.
- Lubię ostre wilczyce – stwierdził, chcąc ją pocałować, ale Nakame na to nie pozwoliła. Rzuciła nim o ścianę i powoli ruszyła w jego stronę.
- Zabieram Lorda ze sobą na wycieczkę. Moi znajomi bardzo chcą cię poznać – wyznała, po czym kopnęła go w głowę, dzięki czemu stracił przytomność. Jego twarz wyrażała szok, zaskoczenie i strach. Nie spodziewał się czegoś takiego. Po chwili przez okno wskoczył Itachi z wypisaną na czole obojętnością.
- Dobra robota – rzekł wyniośle, a dziewczyna zacisnęła w zdenerwowaniu usta. Między nimi znów nastąpiła ta krępująca cisza. Mężczyzna zrobił krok w jej stronę i zdjął maskę wilka. Spojrzała prosto w jego ciemne oczy i dosłownie przestała oddychać. Musnął swymi zimnymi dłońmi jej policzek, a kąciki jego ust uniosły się ku górze.
- Jesteś przepiękna. – Rozszerzyła w zdziwieniu oczy. O czym on mówił? O co tu chodziło? Dlaczego się zarumieniła? – Jesteś… najpiękniejszym aniołem na tym całym zakichanym świecie. – Oparła swą dłoń na jego klatce piersiowej i wypuściła powietrze. Wydawało się, że nic wokół nie istniało. Tylko oni, nic więcej. Ich twarze momentalnie zaczęły się ku sobie przybliżać. To było nowe i nieznane uczucie, które trudno było wytłumaczyć. Jednak było jedno małe ale.
Kakashi.
Zmusiła się do spuszczenia głowy i oparła się czołem o jego pierś. Przynajmniej zmusiła się do tego, by się nie rozpłakać. Z trudem się powstrzymywała, ale jakoś się udawało. Chwycił ją za podbródek i uniósł jej twarz tak, by nie mogła uciec przed nim wzrokiem.
- Mam dość uciekania, Ayumi… - wyznał, a ta w myślach błagała, by tego wszystkiego nie robił. Nie mówił. Wtedy poczuła jego usta na swoich. Nie panowała nad sobą, ale w tym momencie skupiła się tylko na czarnowłosym mężczyźnie. Zarzuciła mu ręce na kark i przyciągnęła go mocniej do siebie, odwzajemniając słodki i niewinny pocałunek. Objął ją mocno w pasie i stopniowo pogłębiał tą pieszczotę. Przejechał językiem po jej podniebieniu, by po chwili odnaleźć jej i zacząć igrać w szalonym tępię. To było coś innego. Różniło się od tamtego zbliżenia w pokoju. Tam nie było uczuć, tych wszystkich emocji. Przez jej ciało przejeżdżały przyjemne prądy, pragnęła go całym ciałem i sercem. Jego prawa dłoń pochwyciła jej gęste czarne włosy, przycisnął ją mocniej do siebie. W tym pocałunku coś było. Tak jakby obietnica. Obietnica, która mówiła, że będzie dobrze. Że wszystko się ułoży. Uwierzyła w nią, nie wiadomo nawet dlaczego.
Jęki Lorda Feudalnego sprawiły, że odsunęli się od siebie niechętnie. Jej policzki były całe czerwone, uśmiechała się wstydliwie. On również się uśmiechał. Ale nie w ten chłodny sposób. Ten uśmiech był przyjazny, pełny uczuć i radości. Za takim Itachim tęskniła. Wytarł z jej policzka łzę, która wydostała się na wolność.
- Musimy się zbierać… - wychrypiał, całując jej nos w delikatny i subtelny sposób.
- Rozumiem. – Itachi kucnął przy pojmanym mężczyźnie i otworzył mu oczy. Automatycznie aktywował swojego sharingana i złapał go w swoje kekkei genkai. Przez całą drogę będzie pod ich dyspozycją, kompletnie nieświadomy tego, co się dzieje dookoła. Wziął go na barki i wyskoczył przez okno, a zaraz po nim zeskoczyła Ayumi. Zaczęli biec szybko i cicho, by jak najszybciej zniknąć z ich wioski. Fakt był taki, że czuła się fatalnie. Tym razem naprawdę zdradziła Konohe. Ale musiała grać, musiała dalej… trwać.
Drogę zagrodził im mężczyzna w płaszczu. Stał nieruchomo i wyraźnie nie pozwalał im przebiec. Ayumi chwyciła za kunai i rzuciła nim w cel. Ominął go umiejętnie poprzez skok w bok. Zaśmiał się. Itachi rozpoznał ten śmiech.
- Orochimaru… - warknął nieprzyjemnie.
- Jak zwykle bystry – skomentował, odsłaniając swoją twarz. Dziewczyna zrobiła krok w przód, chcąc zaatakować. Jednak jej partner zatrzymał ją ręką.
- Stój za mną – rozkazał, zerkając na nią kątem oka. Zmrużyła oczy niebezpiecznie, ale cofnęła się. – Czego chcesz? – walnął prosto z mostu.

- Jak to czego? Ostatniej użytkowniczki Ketsuki! 
______________
Wybaczcie mi. Wczoraj nie było mnie w domu, trochę imprezowałam i wróciłam później niżeli myślałam. Tak więc z niewielkim opóźnieniem publikuje rozdział, przepraszam.
Dodatkowo informuję, że kolejny rozdział pojawi się również w niedziele. W piątek mam urodziny, więc sobota w ogóle mi wypada z gry. Tak więc... do niedzieli! :) 

4 komentarze:

  1. "- Ayumi, przestań – usłyszała niezadowolony głos przy swoim uchu. Dopiero w tym momencie zwróciła twarz w jego stronę. Wyglądał na zdenerwowanego, ta sytuacja mu się nie podobała. Wydawało się, że był… zazdrosny? Nie, to niemożliwe."
    Ayumi, Ayumi... Czy nie potrafisz kojarzyć faktów?
    Baaaardzo podobało mi się rozdział, czekam z niecierpliwością na kolejną część.
    Cieszę się, że w sumie przez przypadek znalazłam Twojego bloga.
    Weny, szczęścia i pomysłów,
    Twoja nowa czytelniczka-
    Aria Meredith

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od… od środka jakby xD kurczę, ja wiem, że zbliżenie Ayumi i Itachiego było mega zajebiste, te słowa, te gesty, no ja bym pewnie była prze z to mokra ALE! No właśnie, zawsze jest jakieś ale… wydaję mi się, że Itachi przyuważył gdzieś tam z boku Kakashiego i dlatego tak ją podszedł :/ Przykre :< Mam nadzieję, że się mylę, a Itaś nie jest, aż taki chamski…
    Dobra, teraz od początku :D cała ich reakcja na swój elegancki widok była taka EKHEM xD no czuć było, że się sobie podobają i z chęcią by się teraz wzajemnie pozbyli swoich ubrań xD sorry, nie wiem ile wiosen sobie liczysz, więc się nie powstrzymuje ze swoimi zboczeństwami xD no oczywiście GENIALNA strategia… uwieść i uprowadzić… faceci to tylko sądzą, że taki sposób pomoże… bo my takie łatwe przecież XD niech sami sobie świecą dupą przed staruchami! Oburzające no! Foch, foch, foch! xD
    Czytam, czytam i czytam i… Sakura i Naruto?! O fuj xD no ale dobra, o nich się nie będę rozwijać xD spotkanie z Kakashim, no naprawdę wiele ryzykowała gadając z nim… Itachi musiał widzieć w tym coś podejrzanego, nawet ja bym widziała :P w dodatku ta jej prośba „powstrzymaj mnie”, oj chyba Ayumi posiada jednak za słabą psychikę, by wykonywać taką misję, Tsunade chyba popełniła duży błąd…
    No i koniec, Orochimaru poluje na Ayumi to, aż mnie korci by przeczytać, jak Itachi ją broni <333
    Tyle ode mnie :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
    Życzę dużo weny, czasu i ochoty ;* ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boziu Boziu Boziu Boziu Boziu Boziu Boziu!!!!!!!!!!! Uwielbiam Cię kobieto! <333
    Jak już pewnie się domyślasz, jestem zachwycona pocałunkiem Itachiego z Ayumi. Jako, że jestem ogromną fanką starszego Uchihy i kocham go ponad wszystko, zdecydowanie wolę, żeby nasza bohaterka obściskiwała się z nim niż z Kakashim, nawet jeśli oznacza to zdradzenie Hatake. Co prawda niezbyt to miłe ze strony Ayumi, niemniej nie dziwię się kompletnie, że straciła dla Uchihy głowę, rozum, zmysły - sama też bym mu się oddała, nie musiałby nawet kiwnąć palcem! O matko, Wakako, kocham Cię normalnie. <3
    Świetnie opisałaś emocje, jakie towarzyszyły Ayumi podczas spotkania ze znajomymi, z Kakashim. To, że zapomniała o misji i miała ochotę rzucić się na swojego ukochanego (khe, khem, powinien nim być Itachi, głupia!) dowodzi tylko, że dziewczynie misja jaką powierzyła jej Hokage przychodzi z ogromnym trudem. I wcale jej się nie dziwię. Co gorsza, Ayumi teraz zdradziła wioskę i Kakashi o tym wie. Jestem ciekawa, czy Hokage wysunie wobec niej konsekwencje, gdy ta wróci do wioski. O ile wróci.
    Muszę Cię również bardzo pochwalić za ten rozdział, pod względem całości. Wszystko było spójne i idealnie zgrane, więc gratulacje!
    Widzę, że zapas rozdziałów się skończył i piszesz na bieżąco? Mam nadzieję, że wena wyjątkowo Cię dopieszcza. :*
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka :* jestem tu "nowa" i zaczęłam dopiero czytać, lecz jużj estem na bieżąco, jestem pod wrażeniem i życzę weny na następny rozdział, pozdrawiam PS zapraszam do siebie http://itachisakuralove.blogspot.com/2014/09/rozdzia-xiv.html

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy