' Lepiej być o trzy godziny za wcześnie niż o godzinę za późno... '
~William Szekspir
Weszła do środka, a przy biurku siedział sam Lider z
zamyślonym wyrazem twarzy. Obserwował bacznie drewniany mebel, jakby miałaby
znajdować się na nim jakaś odpowiedź. Ayumi odrobinę zirytowana brakiem
zainteresowania z strony rudego mężczyzny, odchrząknęła w taki sposób, by
zwrócić na siebie uwagę. Wedy uniósł swą głowę i gestem ręki nakazał
dziewczynie usiąść.
- Nad czym tak pilnie myślałeś, co? – spytała, unosząc brew
ku górze z lekkim rozbawieniem.
- Czasami bezpieczniej jest nic nie wiedzieć, zapamiętaj to
sobie – rzekł wyniośle i srogo. Przewróciła więc oczami, kładąc przy tym nogę
na nogę, prostując się jednocześnie.
- Przyjęłam. No, mów. Z jakiego powodu miałam nadwyrężać swą
nogę, narażając się przy tym na gniew naszego Sasoriego? – Uśmiechnęła się
niewinnie, a sam mężczyzna był już lekko zdenerwowany jej głupimi pytaniami.
Wymasował dwoma palcami swe czoło, przymykając na chwilę oczy, by następnie
głośno westchnąć.
- Masz misje razem z Uchihą, która odbyć się ma w Wiosce
Liścia. Co ty na to? – zadał jej pytanie, na co skrywając się za maską
obojętności, miała ochotę wewnątrz siebie krzyczeć z przerażenia. Po pierwsze.
Towarzystwo Itachiego nie było tym, czego pragnęła najbardziej na świecie. Wiedziała,
że on będzie jej wszystko utrudniał, a tak bardzo chciała tego uniknąć. Po
drugie. Miała iść do swojej ukochanej Konohy. Normalnie by się z tego
ucieszyła, że może odwiedzić swój dom. Ale to misja i coś czuła, że źle się ona
skończy.
- Ściślej, proszę – pogoniła go, wzruszając przy tym
ramionami beztrosko, jakby nie robiło to na niej żadnego wrażenia. Uśmiechnął
się do niej chytrze, powodując lekkie dreszcze na karku.
- Macie za zadanie uprowadzić Lorda Feudalnego, który będzie
akurat na balu maskowym organizowanym przez Piąta. Macie wejść na ten bal, ale
pamiętaj. Do północy musicie się uwinąć, gdyż wraz z wybiciem nowego dnia,
wszyscy ściągają swoje maski…
- Wiem jak to wszystko wygląda, rok temu miałam zaszczyt na
nim być – przerwała mu, przegryzając dolną wargę. – Wszystko?
- Z rana wyruszacie – oznajmił, wyraźnie w głowie analizując
jej reakcje. Spodziewał się czegoś… większego. Jedynie jej oczy wyrażały
zaskoczenie, ale z twarzy kunoichi nie dało się nic wyczytać. Być może mówiła
prawdę, że wioska dla niej nic nie znaczy. A może po prostu jest idealną
aktorką? Tym bardziej pragnął poznać jej myśli, to nie dawało mu spokoju.
Ayumi opuściła jego gabinet, ruszając w stronę swojego
pokoju. Biła się z samą sobą, nie powinna się na to zgadzać. Mogła odmówić,
sprzeciwić się! Nie musiałaby wkradać się na bal w celu uprowadzenia tak ważnej
osobistości. To było nieuniknione, że będzie musiała stoczyć jakąś walkę.
Najgorsze, że będzie musiała atakować swoich przyjaciół. Niestety, gdyby się
nie zgodziła, byłoby to podejrzane. Wpadłaby w bagno, wylewając na siebie gromy
pytań i podejrzeń. Na to nie mogła sobie pozwolić, lecz czy będzie w stanie
zmusić się do pojedynków z najbliższymi? Tak, jak to było z TenTen?
Przez swe rozmyślania nawet nie zdała sobie sprawy, że na
kogoś wpada. Ocknęła się na ziemi, gdy wylądowała na tyłku. Chciała już tego
kogoś zgnoić, ale wcześniej syknęła z powodu bolącej nogi. Potem ujrzała twarz
Deidary, a na jej buźkę wkradł się delikatny uśmiech.
- Wybacz mi, Ayumi. Nie patrzyłem, gdzie idę… - mruknął,
podając jej rękę, by mogła wstać.
- Spokojnie, przeżyłam. – Westchnęła i z jego pomocą znów
stała na nogach. – Gdzie tak pędzisz?
- Nad jezioro, chcesz iść ze mną? – spytał z błyskiem w
oczach. Ta od razu się rozpromieniła na ten pomysł. Będzie mogła pójść się
rozluźnić w miłym towarzystwie oraz klimacie. Tego jej było trzeba, trochę
relaksu. Pokiwała energicznie głową, jak jakiś mały dzieciak, któremu
oznajmiono, że kupiono wymarzonego kucyka. Dogadali się, że za dwadzieścia minut,
blondyn po nią wpadnie do pokoju. Tak więc, utykając na swoją cholerną prawą
nogę, niemal pobiegła by wziąć szybki prysznic, przebrać się w top oraz
najkrótsze dresowe spodenki jakie miała, gdyż nie pomyślała niestety o stroju
kąpielowym. Spięła swe czarne włosy w koński ogon, chwyciła koc, cicho
westchnęła i usłyszała pukanie do drzwi. Wspólnie powędrowali nad to całe
jezioro, które znajdowało się całkiem blisko. Rozłożyli się wygodnie na kocach,
przy czym Ayumi próbowała w jakiś sposób ukryć swe poparzenia za pomocą
ręcznika.
- Słyszałem o jutrzejszej misji… Przykro mi, że musisz
wyruszać do Konohy i to w towarzystwie Uchihy… Jeśli coś ci zrobi, to osobiście
go zabije – zapowiedział, zachowując się jak jakiś starszy brat. Czarnowłosą to
nawet urzekło, więc w odpowiedzi go przytuliła. Po co miała mu mówić, że zrobił
wystarczająco dużo i chyba nic gorszego zrobić się nie da? Zniszczył w niej
honor i dumę, potraktował jak jakąś ladacznice. Wyraźnie pokazał jej, że znaczy
dla niego tyle co zeszło roczny śnieg. Oczywiście, on znaczy dla niej tyle
samo!
- Przestań chować tak tą nogę – rzekł, po jakiś pięciu
minutach ciszy. Wziął ten ręcznik i jego oczom ukazała się noga owinięta
bandażem. Jej przyjaciel zaczął powoli odwiązywać opatrunek, by przyjrzeć się ogólnemu
stanowi jej kończyny.
- Deidara, po co to robisz? – spytała, zagryzając zębami
wewnętrzną część policzków. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się w ten swój
sposób.
- Chce ocenić, czy wygląda to aż tak źle, jak ci się wydaje
– poinformował, by po chwili zobaczyć rany na żywo. Zacisnął chwilowo usta i
wypuścił z siebie powietrze. Jednak następnie znowu zabandażował nogę, by ją do
siebie przyciągnąć i schować w swych ramionach. – Blizny u kobiet dodają pazura.
Mi się będziesz i tak podobać – stwierdził i ucałował ją w policzek, co
spowodowało nagłe pojawienie się rumieńców. Zaśmiał się ciepło i westchnął,
kładąc się na kocu wygodnie, podziwiając bezchmurne niebo. Ayumi podniosła się
i mimo głupiego opatrunku poszła do wody, by trochę się zmoczyć. Już niedługo w
jej ślady poszedł sam Deidara i wspólnie się chlapali wodą oraz wygłupiali. Nie
miała zamiaru teraz przejmować się groźną reprymendą Sasoriego, na to przyjdzie
czas. Teraz liczy się ta chwila. Chwila, dzięki której bez problemu mogła się
skupić tylko i wyłącznie na przyjemności. Chłopak chwycił ją w pasie i uniósł
delikatnie, obracając się z nią wokół własnej osi. Patrzył jej w oczy, a ona
wydawała się szczęśliwa. I fakt, przy nim właśnie taka była. Nie myślała, że
jest w bazie morderców, których ma zamiar zdradzić. O tym, że rani własnych
bliskich i robi coś, co rani ją od środka. Zapominała o przykrościach
związanych z Uchihą.
~*~
Obudziło ją pukanie do drzwi, które z każdą sekundą było
coraz bardziej mocniejsze. Z początku chciała to zignorować, bo miała jeszcze z
jakąś godzinkę snu. Niestety, ten ktoś nie pozwalał się ignorować, więc
dziewczyna zmuszona była wstać. Leniwym krokiem otworzyła drzwi. Jej oczom
ukazała się Sara, co było dla niej nie lada zaskoczeniem.
- Coś się stało? – spytała zachrypniętym głosem. Blondynka
spuściła głowę w dół i wyciągnęła przed siebie ręce, które trzymały jakąś
sukienkę.
- Panienka Konan kazała podarować na bal maskowy… - wyjąkała
niepewnym głosikiem. Czarnowłosa zmarszczyła czoło i przyjrzała się badawczo
ubiorowi. Była to długa suknia w białym kolorze. Chwyciła ją do rąk i westchnęła.
Trójkątny dekolt i wycięty tył, który ma prawdopodobnie odsłaniać jej plecy. Była
ładna, elegancka i prosta. Nie wyobrażała siebie w takim też stroju.
- Dziękuje. – Posłała jej przyjemny uśmiech i ruszyła w głąb
pokoju, by ułożyć ją na krześle. Wyciągnęła z szuflady zwój, by następnie ową
kreację zapieczętować w nim. – Coś jeszcze?
- Nie. To znaczy, mam pytanie. – Kiwnęła jej głową na znak,
że ma mówić. – Chodzi o panicza Uchihe. Czy wy… znacie się? Lubicie, tak mocno?
– Rozszerzyła zdziwiona oczy i zacisnęła pięści. Nie podobało jej się to. Do
jej głowy wparowały wspomnienia z ich ogólnych spotkań i relacji. Miała ochotę
odpowiedzieć, że nie powinno ją to obchodzić. Jednak, pamięta jak na niego
patrzyła. Dziewczyna była jawnie zakochana w jej niegdyś przyjacielu i po
prostu chciała wyczuć sytuację.
- Mamy wspólną przeszłość, Saro. Ale nie przyszłość. –
Powiedziawszy to, wskoczyła znów do łóżka, okrywając się kołdrą. Był to jawny
znak, iż to koniec rozmowy i blondynka powinna wyjść. Po chwili usłyszała
zamykające się drzwi, a sama pogrążyła się w kompletnej ciszy. Niedługo potem
zasnęła. A śniła o czarnowłosym mężczyźnie o ciemnych jak noc oczach, a jego
miękkie usta delikatnie szukały jej…
Oho, zaczęła się szkoła i widzę pustki tutaj. Ale spokojnie, ja jestem. ^^ Przeczytałam od razu, ale nie miałam kompleeeetnie czasu, żeby skomentować. Przepraszam. :*
OdpowiedzUsuńZacznę od początku, czyli od rozmowy Ayumi z liderem. Mam wrażenie, że dziewczyna stała się bardzo pewna siebie a przez to arogancka, i nie rozumiem, dlaczego Fuuma akceptuje to zachowanie. Niemniej dobrze poprowadziłaś dialog - wszystko zostało nam zgrabnie wyjaśnione. Fajnie wymyśliłaś sobie z tym balem i uprowadzeniem Lorda. Jestem niesamowiiiiicie ciekawa, czy uda im się przed północą. :D Ale jeszcze bardziej chcę wiedzieć, jak Ayumi będzie zachowywać się wobec Uchihy i na odwrót. Może coś się na tej misji stanie i w jakiś dziwny sposób się do siebie zbliżą? ^^
Sytuacja z Deidarą i jeziorem była bardzo urocza. Skojarzyło mi się z taką sielanka i wręcz czułam radość wypełniającą Ayumi. Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy się przypadkiem nie pocałują, czy coś, tak jak to było u mnie, ale na szczęście zostali tylko przyjaciółmi. I dobrze, bo zdecydowanie lepszym kandydatem na chłopaka jest Itachi. :D
I pojawiła się Sara. Tajemnicza, nieśmiała Sara... Nie mam pojęcia co kombinujesz ani ile ona znaczy dla Uchihy, a będzie znaczyć dla Ayumi, ale coś czuję, że może w jakiś sposób naszą bohaterkę zranić. Lub na odwrót. W końcu Sara kocha się w Itachim, a mam ogromną nadzieję, że to właśnie z nim zwiąże się główna bohaterka. ^^
i ten sen na końcu! Zwaliłaś mnie tym z nóg! Powiedz no, skarbie, czy będzie to miało jakiś wpływ na przebieg misji? No wiesz, rumieńce, zawstydzanie się na widok Itachiego i tak dalej... ^^ Mam nadzieję. ^^
No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na sobotę. Buziaki! :*
Bal maskowy! Od razu skojarzyło mi się z "Kopciuszkiem". W takiej innej wersji będzie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńScena z Deidarą była wyjątkowa, a miejsce nad jeziorem zaciszem, gdzie widać było Ayumi w końcu porządnie odpoczęła.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czasu :)
No to teraz czas na mnie ^^wiem, że późno, ale najważniejsze, że jestem :P miałam ci wczoraj komentować, ale przez albo dzięki treści twojego rozdziału miałam pomysły u siebie, więc nie mogłam sobie pozwolić, by ta nagła wena się zmarnowała xD w każdym razie sorry za zwłokę xD
OdpowiedzUsuńUhuhu, Ayumi zrobiła się bardzo arogancka…! Nikt nie szanuję tego lidera xD w każdym razie lubię jego suchy ton xD i tą władczość, nie odbieraj mu tego xD podoba mi się ten twój pomysł z balem :D to już chyba trzeci blog, który wpadł na taki pomysł, a nadal jestem tym zachwycona, zaciekawiona i w ogóle :D szkoda, że ja nie wpadam na takie coś xD no i za towarzystwo ma Itachiego, na pewno się z tego powodu cieszy xD ale dziwie się Painowi :P Powinien raczej trzymać z daleka od rodzinnych wiosek członków organizacji :P no, ale to jego decyzje ;) tak mnie ciekawi, bo na balu pewnie dojdzie do konfrontacji Kakashiego z Itachim :P ciekawe :D
A ten cały wypad nad jezioro, w sumie fajna sprawa, ale na miejscu Ayumi bym pomyślała, że Dei się do mnie zaleca xD przytula, komplementuje, jest miły… podejrzane :P On za to tego nie widzi, bo traktuje ją tylko i wyłącznie jako siostrę xD chociaż i tak dziwny z niego brat… znaczy nie dziwny tylko fajny, ale dla mnie to dziwne, bo ja z moim bratem... heheh xD jak pies z kotem, kochamy się, ale na odległość xD
No i w końcu Sara zdecydowała się zagadać do Ayumi, miłość dodaje odwagi xD nie wiem czemu, ale w tym wątku ją znielubiłam… Nie wiem no, coś mi się w niej nie podoba :/ ciekawe czy mi się to zmieni z rozdziałami ;)
Czekam na następny rozdział :D
Życzę dużo weny, czasu i ochoty :* :)
Pozdrawiam!
Gdzie nowy rozdział? :(
OdpowiedzUsuńCzekam kochana!
OdpowiedzUsuń