Niczego nie rozumiała. Czego chciał od niej Orochimaru? Po
co mu ona była potrzebna? Zmusiła swój umysł do pracy. Eksperymenty. Liczne
okropne eksperymenty, które przeprowadzał. A ona była ostatnią z klanu.
Posiadała moc, którą mogłaby pozbawić życia samego Hokage, nie mrugając przy
tym okiem. O to musiało mu chodzić. Pragnął ją mieć dla siebie. A raczej nie
ją, a jej kekkei genkai. Miała być królikiem doświadczalnym. Jedynym w swoim
rodzaju. Cholera…
- Zapomnij, nie dostaniesz jej! – syknął Itachi głosem,
który przepełniony był czystą nienawiścią. Stała za nim, kompletnie bezbronna.
Czuła się… zagubiona. Czy to kwestia niedawnego spotkania z Kakashim? Zdrady
wioski? A może pocałunku z pokoju, który wciąż na sobie odczuwała…
- Jesteś pewny? – spytał wyraźnie rozbawiony. Zrobił krok w
przód, przez co Uchiha odrzucił na bok Lorda Feudalnego. Wyprostował się i
aktywował Sharingana. – Po co jej bronisz? – zaczął nagle spokojnym tonem.
Ayumi sama nie znała odpowiedzi na to pytanie, więc rozszerzyła oczy i patrzyła
na nich niezrozumiale. Czarnowłosy jednak ciągle miał wyraz niewzruszonego
człowieka. – Przecież od samego początku nic dla ciebie nie znaczyła. Od samego
początku udawałeś, by wykorzystać jej moc. Pamiętasz? Nienawidzisz jej.
Dołączyła do Akatsuki, stała się dla ciebie niewygodnym ciężarem, ponownie. Na
różne sposoby próbujesz ją od siebie odepchnąć, chcesz się jej pozbyć. Teraz
masz na to szanse. Chce przejąć twój ciężar na swe barki. Dlaczego nie
skorzystasz? – Bolało. Te słowa ją raniły. Z niewiadomego powodu modliła się,
by Itachi zaprzeczył. Bo jakby nie patrząc, powiedział to, czego ona się bała.
W tym momencie zdała sobie sprawę, że tego właśnie się bała. Że Itachi naprawdę
jej nienawidzi. Patrzyła się w jego plecy i milczała, tak jak on. Tyle że… miał
ściśnięte ręce. Był zły, cholernie zły.
- Nie pozwolę byś ją skrzywdził. Prędzej poświęcę własne
życie, niżeli pozwolę, by spadł jej choćby jeden włos z głowy – odparł. Ayumi
stała i nie wierzyła. Miała ochotę się rozpłakać, jednak obecna chwila nie była
do tego odpowiednia. Zwłaszcza, że Orochimaru wybuchł niepohamowanym śmiechem.
Nie rozumiała jego reakcji. Co go w tym wszystkim bawiło.
- Nie wierzę! Itachi Uchiha się zakochał! Zakochał się w
kimś takim jak… ona – stwierdził. Oszołomiona zrobiła krok w tył i czekała na
to, aż ten zaprzeczy. Musiał zaprzeczyć, to było kłamstwem. Nie kochał jej, to
było niemożliwe. Przecież… to wszystko… - Ona jest twoim słabym punktem. Tak
samo jak Sasuke. A no właśnie! Zapomniałem ci powiedzieć… mam twojego brata. Po
waszym ostatnim spotkaniu był lekko… osłabiony. Stał się dla mnie łatwym celem…
- W tym momencie w jednej sekundzie znalazł się przy nim Uchiha. Chwycił go za
szyję i przycisnął do drzewa.
- Mów kurwa co mu zrobiłeś! – wydarł się. Był wściekły.
Orochimaru wiedział za jakie sznurki warto pociągnąć. To nie była wygodna
pozycja, dla żadnego z nich.
- Póki co nic. Ale mam dla ciebie propozycję. Wypuszczę
twojego braciszka pod jednym warunkiem. Oddasz mi Nakame. Co ty na to? – No to
się pokomplikowało. Ayumi zacisnęła pięści, dopiero zdała sobie sprawę, że się
trzęsła. Do czego on dążył? Kazał mu wybierać między nią a Sasuke. To nie było
fair, to…
- Oddasz mi Sasuke, gnojku. Ale nie za taką cenę, nie
pozwolę. – Widziała jego twarz, na której właśnie malowało się setki emocji.
Tak rzadki i nieprzewidywalny widok. Dodatkowo tak smutny i rozdzierający
serce. On szalał z złości. Bał się o dwie najważniejsze osoby w swoim życiu.
Nie pozwoli zginąć żadnej z nich, prędzej odda własne życie. Tylko oni mu
zostali. Brat, który pragnie jego śmierci. I Ayumi. Kobieta, która mimo
wszystko i tak widzi w nim dobrą stronę. Kobieta, która sprawia, że patrzy na
wszystko inaczej i znów czuje, kocha.
- Co się stało z Itachim Uchihą, którego nie można było
zranić na żaden sposób, hm? – Orochimaru odepchnął go od siebie i rzucił w
niego kunaiem. Ten zrobił perfekcyjne uniki, zaciskając przy tym usta. Ochroni
ją, przy nim będzie bezpieczna. W niesamowicie szybkim tępię doskoczył do niego
i kopnął prosto w głowę. Wyciągnął katanę i zamachnął się, próbując odciąć mu
głowę. W ostatnim ukucnął i podciął nogi przeciwnikowi. Itachi zgrabni
wylądował, nie dając wyprowadzić się z równowagi i tym razem, zamiast męczyć
się walką, postanowił złapać go w genjutsu. Pobiegł w jego stronę i chwycił za
długie włosy. Zakręcił nim wokół własnej osi i odrzucił wprost na drzewo, do
którego wcześniej był przyciskany. Skoczył i wylądował przed nim, trafnie
łapiąc go w swoje kekkei genkai. Ayumi stwierdziła, że jest niesamowity. I
kocha ją.
Jednak te ciało nagle wyparowało.
Klon.
- Zbyt łatwo… - Usłyszała jego głos. Stał całkowicie za nią.
Rozszerzyła oczy, nie mogąc w to uwierzyć. Itachi na pewno tak łatwo by się nie
dał. I się nie myliła. Odskoczyła w bok, a w tedy z góry zeskoczył prawdziwy
Uchiha. Tamten też był klonem, co potwierdziły nagle pojawiające się kruki.
Ayumi patrzyła jak walczyli i wiedziała, kto wygrywał.
Itachi miał nad nim przewagę, był zdecydowanie lepszy. Jednak coś nie dawało
jej spokoju. Był to fakt, że Itachi tracił w ten sposób szanse na uratowanie
brata. Jeśli Orochimaru naprawdę go uwięził to wraz z jego śmiercią, nie uda mu
się go odzyskać. Z jej winy. Bo jeśli by poszła z nim, to Sasuke wróci.
Zrozumiała, że Itachi wciąż kocha swojego brata. I domyślała się, że w tamtą
noc musiało coś się zdarzyć. Że za wybiciem swojej rodziny, kryło się coś
więcej. Tylko… co?
- Stop! – krzyknęła, a ci się zatrzymali. Odezwała się po
raz pierwszy, ciągle stała i milczała. Nie przypominała siebie, kunoichi z
charakterem i siłą. Pozwoliła się bronić osobie, która cierpiała przez tak
długi czas. Która miała stracić ostatniego członka rodziny z jej powodu. Nie
mogła na to pozwolić.
- Ayumi, uciekaj… - zwrócił się do niej błagalnym tonem
Itachi. Posłała mu spojrzenie, którym zapewniała go, że wszystko będzie dobrze.
Następnie wyprostowała się i zwróciła się do Orochimaru. – Czy jeśli pójdę z
tobą to uwolnisz Sasuke? – spytała poważnym głosem. Mężczyzna bliski jej sercu zaniemówił i niemal
w jednej sekundzie znalazł się przy niej.
- Co ty wyprawiasz? – warknął pełnym bólu głosem. Musnęła
swoimi palcami jego policzek i uśmiechnęła się.
- Nie pozwolę ci opłakiwać śmierci brata. Na pewno nie z
mojego powodu, rozumiesz? – wtulił się twarzą do jej dłoni i przymknął na
chwilę oczy. Orochmiaru przyglądał się tej scenie w pełni usatysfakcjonowany.
- Ayumi, błagam cię… nie możesz… - Uciszyła go pocałunkiem,
który bez wahania odwzajemnił. Wyglądało to tak, jakby się z nim żegnała. Jakby
nie mieli się już więcej zobaczyć, to przeczucie zakłuło go w serce. Odsunął
się od niej i użył na niej swojego Sharingana. Jednak była szybsza, aktywowała
Ketsuki i obezwładniła go, odwracając przy tym wzrok. Stał nieruchomy, próbował
walczyć, ale na nic to przychodziło.
- Ayumi, kurwa! – wrzasnął, wiedząc, że niedługo może
stracić przytomność. Nie robiła mu krzywdy, po prostu zatrzymała na moment
krążenie. Gdy zamknął oczy i usnął, wszystko wróciło do normy. Uśmiechnęła się
smutno i cmoknęła go w czoło. Następnie przeniosła wzrok na Orochimaru.
- Grzeczna dziewczynka. Tak więc, pójdziesz ze mną – oświadczył,
po czym chwycił jej rękę i mocno ścisnął.
- Ayumi! – usłyszała nagły krzyk, który należał do jednej
osoby. Kakashi. – Puść ją! – Nie miała odwagi mu spojrzeć w oczy, tak bardzo go
zraniła. Biegł w ich stronę, jednakże Orochimaru użył jednej z technik i w oka
mgnieniu teleportowali się do jego kryjówki. Na placu boju zostało dwóch
mężczyzn, którzy byli bezgranicznie zakochani w jednej dziewczynie. Ironia
losu.
notka booska jak zawsze zreszta :D Mimo wszystko ja i tak chcialabym zeby Ayumi byla z Kakashim no ale to twoj blog , czekam na next :P
OdpowiedzUsuńJej rozdział genialny jak zwykle ^^ Nie lubię Itacza ;w;
OdpowiedzUsuńItachi <3!
OdpowiedzUsuńJejuuuuuuuniuuuu!!!! Itachi, Itachi, mój kochany Itachi tak bardzo kocha Ayumi! Jestem wniebowzięta, nic więcej mi nie potrzeba!
OdpowiedzUsuń(Heaven, I'm in heaven...)
Emocje opisane po mistrzowsku, walka również, wszystko! Nie wiem, co powiedzieć, zatkało mnie. Wiedziałam, że Itachi kocha Ayumi i że nie chce się do tego przyznać, więc bardzo się cieszę, że dziewczyna w końcu dowiedziała się prawdy, ale dlaczego takim kosztem? Mam nadzieję, że jak tylko znajdzie się w kryjówce Orochimaru, obezwładni go swoim kekkei genkai, uwolni Saska i wszystko będzie pięknie! I że będzie żyć długo i szczęśliwie z Itachim. :D
Kiedy mogę spodziewać się kolejnego rozdziału? Wiem, że pewnie pobyt w szpitalu temu nie sprzyja, więc będę cierpliwie czekać, ale chciałabym tak mniej więcej wiedzieć. ^^
Buziaki, kochanie!! :*
Jutro juz wracam, wiec tego dnia badz nastepnego bedzie mozna go przeczytac. ciesze sie, ze rozdzial sie spodobal! ;) ;*
UsuńNo i co tam? :(
OdpowiedzUsuńKiedy nootka ?? :)
OdpowiedzUsuńtęsknię :c
OdpowiedzUsuńCo się stało? :( :(
OdpowiedzUsuńWakakooooooooo :c
OdpowiedzUsuńPowiem, że wczoraj właśnie zaczęłam pisać kolejny rozdział. Przepraszam, ale nie miałam nic czasu.
UsuńJenyyy... jakie ja mam zaległości z Twoim blogiem kochana. Powinnaś mnie okrzyczeć, zbić, albo cokolwiek. Aż mi przykro, że ze mnie taka zołza :(
OdpowiedzUsuńNo cóż... Powiem Ci, że mam słaby humor, a ty jakoś... no nie pomogłaś mi... Bo ten rozdział wcale nie był wesoły :(. Dodatkowo czytałam go przy tej piosence: https://www.youtube.com/watch?v=0YRICEt7XiY - to chyba wzmogło efekt twojego rozdziału. Ten wybór... Kakashi...
Ajć. Pisz dalej rybko moja. Czekam na nn. Myślę, że tym razem skomentuję go wcześniej.
Buziak :*
Wakako, nie śpij, co? XD
OdpowiedzUsuńJuż grudzień :< Mam nadzieję, że rozdział się jednak pojawi :c
OdpowiedzUsuńbtw. to zdanie będzie mnie śmieszyło za każdym razem jak je przeczytam: " Nie robiła mu krzywdy, po prostu zatrzymała na moment krążenie.". :D Jak to zabawnie brzmi;d ;****
OdpowiedzUsuńOhayooo :D
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było – wiem, wstyd i hańba, ja nie wiem ja mogę patrzeć w lustro… :< W każdym razie przepraszam… heh, mogłaś to wykorzystać i nawalić mi zaległości xD dlaczego tego nie zrobiłaś? Jak ja mam wyciągnąć nauczkę z tego mojego obijania się, co? Nic mi nie pomożesz xD
Przyznam, że nie lubię jednowątkowych rozdziałów… za szybko się je czyta no i nie nasycają wysta rczająco… gdyby chociaż było więcej postaci…
No ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało, bo tak nie było :D Świetnie opisujesz walki i towarzyszące emocje :D szkoda, że Ayumi się poddała Orośkowi, przecież to tylko Sasuke, takich wymoczków na świecie jest bardzo dużo :P Nawet Itachi stwierdził, że cena jest za wysoka :D
Powiem, że mam dylemat komu kibicować ItaAyu czy KakaAyu… i chyba jednak temu drugiemu, a losy potoczą się ku pierwszemu XD Nigdy tak, jak chcę xD
Dobra lecę nadrabiać następny rozdział :D choć pewnie nie zdążę napisać komenta… ale będzie potem :D
No to pozdro :*