sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział VII - ' Naiwność '

' Nie wchodzi się dwa razy to tej samej rzeki... ' 



Ubrana w zwykły dres szła do kuchni razem z Deidarą. Czemu z nim? Bo akurat naprawiał jej drzwi i w ramach przeprosin zechciał oprowadzić ją po kryjówce ich grupy. Ayumi to bystra kobieta, szybko ogarnęła gdzie co się znajduje. 
Wchodząc do miejsca, które przyciągało niezwykłymi zapachami, spostrzegła parę nieznajomych jej sylwetek. Rozpoznała jedną osobę, a dokładniej Kisame. Posłał jej dziwny uśmiech i wypił do końca jakiś napój. Jedna z jego rąk była w gipsie, no tak. Złamała mu ją, pamiętała. Obok niego siedziała dziewczyna o niebieskich włosach i bursztynowych oczach. Była niezwykle piękna oraz pełna gracji. Wszystko wykonywała starannie i perfekcyjnie, nawet jeśli było to spożywanie jakiejś zupy. Ayumi musiała przyznać, że przy tej kobiecie, była niczym. Ona była aniołem, a ona... Ona była po prostu zwykłą Ayumi. Trochę dalej od siedzącej dwójki, spoczywał sam Lider, który dyskutował o czymś z Sasorim.
- Paru osób brakuje, ale spokojnie. Poznasz ich prędzej czy później. - Posłała blondynowi delikatny uśmiech. Chciała mu coś powiedzieć, ale kątem oka spostrzegła jakiś ruch przy kuchence. Była to dziewczyna. Dość niska, jasne włosy i brązowe oczy, z których trudno było cokolwiek wyczytać. Sterczała nad garnkami, doprawiając jednocześnie zupę. Po zapachu wnioskowała, iż był to zwykły rosół.
- Kim ona jest? - spytała czarnowłosa, przegryzając dolną wargę. Nie wyglądała na kogoś groźnego. Każdy ninja musiał być w jakimś stopniu umięśniony, to jest nieuniknione przy treningach. A raczej do tak niebezpiecznej organizacji nie przyjmowali byle słabeusza. Dziewczyna natomiast była zwyczajna, chyba że pozory mylą?
- To Sara. Tak jakby nasza gosposia. Gotuje, sprząta, pierze i tym podobne - odpowiedział, nawet na nią nie zerkając. Ayumi kiwnęła głową i przeczesała swe długie czarne włosy. Przysiadła do stołu razem z niebieskookim i podziwiała ścianę w milczeniu. Sara podała jej miskę z zupą, zaszczycając ją przy tym promiennym uśmiechem.
- Arigato. - Jasnowłosa kiwnęła głową i odeszła. Dziewczynę zastanawiało, co ona tu robiła. Jak się tu znalazła? Bardzo ją to interesowało, bo po jej zachowaniu trudno było cokolwiek odczytać.
Do pomieszczenia wszedł nagle Itachi, który bez słowa usiadł do stołu. Sara natychmiast znalazła się przy mężczyźnie z porcją zupy.
- Smacznego, panie Uchiha. Mam nadzieje, że będzie smakowało. - Nakame rozszerzyła oczy zdziwiona. Przyjrzała się uważnie całej tej scenie. Na jej policzkach pojawiły się słodkie rumieńce. Stała nad Itachim i czekała na jakieś słowo lub gest. Było widać, że ta darzy go wielkim uczuciem. Itachi jednak nic nie mówił, po prostu siedział cicho i spożywał potrawę, nie zważając na nic. Sara po chwili zorientowała się, że nie padnie w jej kierunku żadne miłe słowo z ust mężczyzny, więc po prostu odeszła zrezygnowana. Swój wzrok przeniosła na niebieskowłosą. Przyjrzała się jej badawczo i zastanawiała się, czy swoimi umiejętnościami zachwyca tak samo mocno, jak swoim wyglądem i postawą. Obstawiała, że tak. Kunoichi westchnęła, po czym wstała i ruszyła w stronę wyjścia.
- Ayumi, gdzie idziesz? - Usłyszała głos Deidary. Zatrzymała się przy drzwiach i obróciła w jego stronę. Mimowolnie spojrzała na Uchihe, który o dziwo, również na nią spoglądał z obojętnym wyrazem twarzy.
- Idę trochę potrenować na polu treningowym - oznajmiła, wzruszając ramionami. Ten w odpowiedzi kiwnął głową i oparł się wygodniej na siedzeniu. Nakame wyszła z pomieszczenia i po paru minutach znalazła się na świeżym powietrzu. Wystawiła twarz w stronę słońca i napawała się przyjemnym ciepłem oraz lekkim wiatrem, który muskał jej policzki. Następnie ruszyła w stronę drewnianego manekina i zaczęła w niego uderzać w różnoraki sposób. Raz waliła z pięści, a raz kopała. Używała czakry do wzmocnienia siły uderzeń, nie zważając na ból w kostkach. Nie zważała na czas, pragnęła zapomnieć o wszystkim, skupiając się na ciosach. Wymyślała najróżniejsze kombinacje. Z prawej, z lewej, kopnięcie z półobrotu, łokieć, kolano, przeskok, unik, kopnięcie. Robiła to wszystko coraz szybciej, czuła jak z kostek u jej dłoni cieknie krew. Jednak miała to gdzieś, liczyła się ta chwila. Nie było żadnej misji, żadnego kłamania, żadnego Itachiego, żadnej tęsknoty za ukochanym. Była tylko ona i ten manekin. Nim zdążyła się pohamować, poprzez kopnięcie, przedmiot jej trenowania ułamał się na pół.
- Szlag! - warknęła, kopiąc drewnianą połowę manekina. Przeczesała swoje włosy i spojrzała na dłonie, które były od jej własnej krwi. Wyrzuciła z siebie parę przekleństw i wytarła je o koszulkę. Tak, głupi pomysł, ale co się będzie tym przejmować. Poczuła czyjąś obecność i nagle z drzewa zeskoczył Itachi. Stał wyprostowany, ręce schowane były w kieszeniach od spodni, patrzył się na nią uważnie. Ayumi nie wiedziała jak się zachować. Co powiedzieć, co zrobić? Postanowiła po prostu go wyminąć i iść do własnej sypialni.
- Ayumi... - Kiedy usłyszała jego szept, zatrzymała się. Patrzyła się na niego, czekając na dalszą wypowiedź. Podszedł do niej w milczeniu i chwycił jej dłonie. Po jej ciele przeszedł dreszcz, w dodatku przyjemny. Wstrzymała oddech, gdy ten przyglądał się jej zranionym kostkom.
- Itachi... -Wypowiedziała jego imię niemal bezgłośnie. Nie rozumiała jego zachowania. Co on zamierzał?
- Chodź. - Pociągnął ją w stronę budynku, a mianowicie jego pokoju. A jeszcze bardziej dokładnie, do łazienki. Usadowił ją na desce od ubikacji i obmył delikatnie ręce z krwi. Nic nie mówili, dziewczyna była kompletnie zagubiona. Jedyne co widziała, to skupiony wyraz twarzy Uchihy. Wyciągnął z szafki bandaże i owinął nimi jej kostki, robiąc to niebywale delikatnie  i dokładnie. Był taki spokojny i podobny to chłopaka, którego niegdyś znała. Brakowało tylko tego uśmiechu, który tak bardzo wielbiła w czasach młodości oraz spojrzenia pełnego życia i radości. Chciała je teraz ujrzeć, tęskniła za tamtym Itachim. Brakowało jej tych wspólnych chwil i rozmów. Niemal zapomniała, że to wszystko było tylko udawane. Że to wszystko stworzył Itachi dla własnych potrzeb, których nie zdążył spełnić.
- Dlaczego zdradziłaś Konohe? - Jej rozmyślenia przerwał owy mężczyzna, który czekał na odpowiedź. Zacisnęła usta w złości, nie zdradziła jej! To znaczy... no tak. Misja. Zdradziła ją, chciała zabić Hokage.
- A ty? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie. Milczał, wkurzyła go. Znowu. Nim się spostrzegła, Itachi uderzył w ścianę, ledwo omijając twarz dziewczyny. Poczuła na sobie jego oddech, zamarła. Jej oczy się rozszerzyły, zaczęła szybciej oddychać.
- Dlaczego płaczesz? - Płakała? Nawet nie zauważyła, kiedy łzy spływały po jej policzkach. Starł je swoimi dłońmi, to było dziwne. - Ayumi, odpowiesz mi? - Zacisnęła ręce na jego koszulce, by następnie się podnieść. Czubki ich nosów się stykały, nie wiedzieli co zrobić. Między nimi znajdowało się dziwne napięcie, którego żaden z nich nie rozumiał. Nagle on chwycił jej nadgarstki i przycisnął ją do ściany, by następnie powoli zbliżyć swoje usta do jej ust.Mimowolnie rozchyliła wargi, czekając na ten moment. Jednak jej nie pocałował, tylko uśmiechnął się zadziornie. Jego ucisk stał się silniejszy, niemal sprawiał jej ból.
- Nic się nie zmieniłaś. Jesteś słaba i naiwna. - Osłupiała. Zaczęła się wiercić, ale na darmo.
- Odwołaj to skurwielu! - syknęła. Przycisnął ją własnym ciałem, by nie mogła się wyrwać. Zaśmiał się złowrogo, a jego oczy stały się czerwone. Aktywował Sharingana, na co zamknęła automatycznie oczy.
- Nadal sądzisz, że jestem tym, kogo niegdyś znałaś? - spytał. Nic nie powiedziała, tylko zacisnęła mocniej usta. - Mylisz się. Już ci mówiłem, to nie byłem ja. Grałem, a ty głupio mi uwierzyłaś. Zaufałaś mi, tak jak przed chwilą. W tamtej chwili mogłem zrobić z tobą wszystko. - Te wszystkie słowa wyszeptał jej do ucha. Ale to nie był koniec. - Mogłem cię rżnąć jak zwykłą dziwkę. - To bolało. Te słowa ją raniły i wyprowadzały z równowagi.
- Puszczaj mnie! Kurwa, puść! - Nie kontrolowała się, już krzyczała. Poczuła nagle ból, kopnął ją z kolana prosto w brzuch. Zsunęła się na ziemie. Jej ciało drżało, nie mogła w to wszystko uwierzyć. Czuła się bezsilna, jak bezbronne dziecko.
- Uchiha! - usłyszała głos Deidary. Otworzyła oczy, stał naprzeciw niego. - Coś ty jej zrobił? - warknął. Rzucił mu wzrok pełen nienawiści, o mało co się na niego nawet nie rzucił.
- A bierz ją sobie. Nie potrzebne mi śmieci w własnej toalecie. - Powiedziawszy to, wyszedł. Zaraz przy niej znalazł się Dei.
- Ayumi, wszystko ok? - spytał, odgarniając włosy z jej twarzy.
- Weź mnie stąd, proszę... - jęknęła. Wziął ją w swoje ramiona i wyniósł z pokoju. Zaprowadził dziewczynę  do łóżka, które należało do Nakame. Nie miał pojęcia, co tam się dokładnie stało. Musiało dojść do ładnej sprzeczki, skoro czarnowłosa leżała bezbronna i bezsilna. Widok łez na jej twarzy sprawił, iż znienawidził Uchihy jeszcze bardziej, niżeli wcześniej. Usiadł przy niej i okrył kołdrą. Ona sama wtuliła się w chłopaka i w ciszy płakała. O nic nie pytał. Doszedł do wniosku, że jeżeli zechce, to sama mu wszystko opowie. Nie wiedział czemu, ale czuł, że musi ją chronić. I zrobi to, nawet jeśli będzie musiał zabić tego cholernego kretyna. Bo przecież Ayumi tak bardzo przypominała mu jego młodszą siostrę... Te same oczy i barwa włosów. Podobna postawa i charakter... Z początku, o mało co nie pomylił ją z Nasle. Dlatego musiał wyburzyć drzwi od jej pokoju, by się upewnić. Ale to nie była ona. Bo przecież ona nie żyła...

_______________________________
No, koniec rozdziału. Wraz z nową częścią pojawia się nowy szablon, który wykonany zostal przez Zielonego Kociaka z Panda Graphics!  Obiecuje, że następny rozdzial będzie lepszy! 
Macie też zdjęcie Nasle. Nie dodawałam jej do bohaterów, bo przecież pojawia się w taki sposób, a nie inny. Poza tym, jest martwa. Dlatego też : łapcie! :) Widzimy się 9.08 <3
Ogólnie zaspamuje tu swoim blogiem, który zmusilam to zmartwychwstania. Mam nadzieje, że na niego zaglądniecie! :) 

Black Boston 



10 komentarzy:

  1. Siems, kochanie! Co tam słychać? U mnie cudownie, bo przeczytałam rozdział u Ciebie! ;>
    Zacznę może od gosposi... Przyznam szczerze, że kiedyś miałam pomysł, żeby pisać opowiadanie o takiej właśnie gosposi Brzasku, która miała być baaaardzo przeciętna i skrycie podkochiwać się w Deidarze, ale jakoś mnie to za bardzo nie wciągnęło i po trzech napisanych rozdziałach zrezygnowałam. W każdym razie widzę tu podobną koncepcję - kobieta niemal nic nie znacząca dla Akasiów (no, prócz ciepłych obiadków, które na pewno są dla nich ważne), a zakochana w - uwaga uwaga - Itachim! Kobieeeeto, genialne zagranie! Nie spodziewałabym się, że Sara zakocha się akurat w nim. Jestem ciekawa, czy pociągniesz ich wątek. A nie. Bo przecież Uchiha zakocha się w Ayumi, z wzajemnością (jeśli szablon mówi prawdę). I może wtedy dziewczyny będą się kłócić? I Sara ją otruje z zazdrości? To by było ciekawe. :D W każdym razie, bardzo mi się spodobało wprowadzenie do Akatsuki postaci, która z pozoru nic nie znaczy, a w gruncie rzeczy dba o zdrowie naszych pań i panów. :)
    Jeśli zaś chodzi o akcję z Itasiem, to skojarzyła mi się z tą u mnie, gdy to Deidara pomagał Shouri. Natomiast u Ciebie panowały całkiem inne uczucia, bo przecież Twoja dwójka znała się już wcześniej, coś ich łączyło i w ogóle. Nie sądziłam, że Itacz to taki zwykły cham. Chociaż coś czuję, że on się tylko na takiego kreuje. W gruncie rzeczy pewnie z trudem przeszły mu przez gardło te słowa: "Mogłem cię rżnąć jak zwykłą dziwkę". Nie powiem, spodobała mi się tu jego stanowczość a w całej tej sytuacji wydał mi się niesamowicie seksowny (taaaak, laski lecą na drani, no ja wiem), co nie zmienia faktu, że zachował się jak podłe bydle względem byłej przyjaciółki. Strasznie mi się szkoda zrobiło Ayumi, której naprawdę w jakiś sposób zależy na chłopaku. Swoją drogą to też jest fe, pozwalać na takie zbliżenia ze strony innego faceta, podczas gdy Kakaś czeka i sie zamartwia.. No ale w sumie to Itachi, chyba też by mi zmiękły kolana, gdyby chciał mnie pocałował, czy też nawet mnie zwodził pocałunkiem. No nieważne. Wszystko świetnie opisane - emocje, gesty, słowa, no wszyściusieńko. Jestem zachwycona. Sytuacją, nie zachowaniem Itasia (gnojek!), ale tym, jak to wszystko wykreowałaś. Pięknie. ^^
    Zdziwiłam się trochę tym, że Ayumi tak wypłakiwała się Deidarze w ramię, ale z drugiej strony to nawet lepiej, bo zyska jego zaufanie, a przecież to o to chodzi. No i będzie miała "przyjaciela".
    Dobra, to teraz podsumuję moją wypowiedź. Jednym słowem, albo dwoma: świetny rozdział.
    Pozdrawiam Cię, ściskam, całuję i się kłaniam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, kocham Twoje komentarze! <3
    Dobra, co do gosposi. Przyznam, że w moim opowiadaniu owa osoba jest kluczowa. Przez większość będzie tylko urywkami, ale w pewnym momencie będzie miala swoje wielkie wejście. Ale to trooooche nas czeka. Ale zdradzać wszystkiego nie będę.
    No cóż, szablon szablonem. Jaralam się jak glupia, gdy przyjeli moje zgloszenie. Zabijesz mnie gdy powiem, ze jest taki jak chcialam? :D Ale Ciii! NIe wierz temu co widzisz! Kakashi w końcu też tam jest!
    Przyznam Ci racje, Itachi zachowal się karygodnie. No jak tak może, muszę z nim chyba porozmawiać! No ale to Uchiha, on będzie mial wyjebane na to, co mu powiem... :C
    Ayumi po tym zdarzeniu nie panowala nad sobą. Nie widziala w Deidarze czlonka Akatsuki. Przez tą chwile naszly ją wspomnienia, dala się im zwieść i w dodatku nasz boski gnojek ośmieszyl ją w najgorszy chyba sposób dla kobiety. On byl, on ją jakby nie patrząc, uratowal, pomógl jej. Potrzebowala jakiegos ramienia, nawet jeśli byl to ktoś z Akatsuki. Nawet jeśli to Deidara. (ale on też jest boski, więc co się dziwić ^^ )
    Ciesze się, że mój rozdzial przypadl ci do gustu!
    Rownież ściskam i caluje, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MAM NADZIEJĘ, ŻE POPRZEZ WIELKIE WEJŚCIA SARY NIE ROZUMIESZ OTRUCIE AYUMI, COOO? Bo chyba bym Cię za to ukatrupiła. ;)

      Usuń
    2. O otruciu akurat tutaj nie myslalam :D

      Usuń
  3. Dobrze, czas na mnie! Musisz mi wybaczyć spóźnienie, ale w sumie fakt, że jestem dzisiaj na kompie też jest wyczynem – tak bardzo upalnie :< :< :<
    Dość marudzenia, przechodzę do komentowania :D no więc tak, ten twój Itachi mnie przeraża xD zwykle jest pokazywany, jako taka oaza spokoju, a tu taka zmiana, w sensie pewnie musi mieć coś do Ayumi albo po prostu uprzykrza jej życie, żeby odeszła z organizacji, ale mimo wszystko zachowuje się strasznie agresywnie, jak chora osoba :P nie no, muszę się jeszcze do niego przyzwyczaić ;)
    Ta Gosposia, Sara ciekawa dziewczyna, skoro dla miłości do Itasia weszła w kręgi organizacji i daje się wszystkim pomiatać – to znaczy Itachiemu, bo nie wiem, jak reszta :P w każdym razie żal mi jej :< biedna, nieszczęśliwie zakochana… ale pewnie kto inny się w niej zakocha xD zawsze tak jest xD chyba, że zamierzasz ją uśmiercić :P
    No to już nie ma opcji, aby Deidara się zabujał w nowej członkini :P skoro przypomina mu siostrę… :P w ogóle podoba mi się ta akcja między nimi, znaczy ta relacja – muszę ją chronić, bo przypomina mi siostrę ;) to takie słodkie :D :D no i w dodatku teraz Dei bardziej znienawidził Uchihę bardziej… no jemu to i tak pewnie bez różnicy :P
    Wypatrzyłam jeden błąd, który sama kiedyś popełniałam, ale od razu zostałam za niego zjechana – na szczęście po przyjacielsku xD mianowicie: szlak – szlag* no, bo szlak może być w lesie czy gdzieś ;) wiem, masakra, ja wypowiadałam to słowo całe życie w błędzie :P
    A szablon cudny ♥ uwielbiam takie ciemniejsze, mroczniejsze klimaty :D Brawa dla wykonawcy, świetnie się spisał :D
    Tyle ode mnie ;) czekam z niecierpliwością na next :D
    Życzę dużo weny, czasu, ochoty i przyjemności z pisania :D :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci bardzo za komentarz <3
      Powiem tyle, że zachowanie Uchihy w późniejszych rozdziałach będzie wytłumaczone i uzasadnione. Jednak więcej zdradzać nie będę.
      Jeśli chodzi o Sare, to nie jestem pewna czy aby napewno sama z siebie dołączyła do organizacji. Same tajemnice ! :D
      Ale ogólnie, mi samej podoba się relacja Deia i Ayumi. To takie słodkie jak się nią opiekuje, ale cóż. Wszystko wyjdzie w praniu.
      Z szablonu sama jestem kompletnie zadowolona i najchętniej pocałowałabym Zielonego Kociaka po łapkach.
      Dzięki za wszystko, również pzodrawiam i też życzę gromów weny <3
      No i ten szlag... cholercia :D

      Usuń
  4. JESTEM!
    Przeczytałam trzy zaległe rozdziały dziś w nocy na telefonie, ale nienawidzę pisać komentarzy z komórki, do czego jest spieprzona - wstrzymałam się do dzisiaj.

    Itachi mnie denerwuje. Wieeem, wiem, uzasadnisz jego zachowanie, to zrozumiałe.. Ale na razie złapałabym go za głowę i skręciła mu kark za to, co Ayumi musi przez niego przeżywać. Fajnie ogarnięta sytuacja w gabinecie Paina, leżałam i zaciskałam rękę na kocu bojąc się, że zaraz jednak się do tego jej umysłu dostanie i cały plan poleci w pizdu i jeszcze dalej. :D

    Zapoznanie się z Deidarą mnie rozbawiło. :D Co do jego ogólnej postaci - ja nigdy nie mam zdania na temat tego blondyna. Jak w opowiadaniu ktoś go przedstawia w zły sposób, to go nienawidzę. Analogicznie, gdy ktoś go "udobrza" to i ja go lubię. W Twojej historii mi podszedł. :D Więc mam nadzieję, że główna bohaterka się na nim nie zawiedzie. :D

    Sara wydaje mi się podejrzana, do głowy przychodzi mi jakiś wątek jej zazdrości o Itachiego i afera z Bogu ducha winną Ayumi. :D Gdy Uchiha zabierał dziewczynę z pola treningowego miałam już jakieś dziwne przeczucie. Aż się zdenerwowałam czytając jak ją potraktował w tej łazience. Dobrze, że wpadł Dei. Robiło się tak słodko, jak się z nią położył ale złamałaś moje nadzieje, gdy podkreśliłaś, że przypomina mu jego siostrę. Ale tak czy siak - fajnie, że ma w nim wsparcie. To najważniejsze. :)

    Życzę Ci duuuużo weny i tego, by kolejny rozdział szybko się pojawił! :)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze - dlaczego tak krótko?! Ledwo zaczęłam wczytywać się w tekst i musiałam kończyć. Nie podoba mi się to bardzo! Postuluję za zwiększeniem objętości rozdziałów. Muszę też już na wstępie przeprosić za długą nieobecność, jednakże miałam sporo na głowie i mimo iż czytałam wszystkie rozdziały na bieżąco, wolałam zaczekać z komentowaniem do czasu aż będę mogła pozostawić po sobie konstruktywną opinię.
    Zacznę od Itachi'ego - no co za dupek! Przy całej mojej sympatii do tej postaci, w tym momencie nie mogę go inaczej nazwać. Mam cichą nadzieję, że to gra pozorów i tak naprawdę brunet skrywa głęboko w sobie jakiekolwiek ciepłe uczucia względem Ayumi. Jest trochę odpychający, ale z pewnością ma powody, by postępować tak, a nie inaczej względem dziewczyny i tej myśli będę się trzymać. Cieszę się tylko, że nie wywiązała się żadna bójka między nim a Deidarą, bo nie wiedziałabym komu kibicować. :D
    Co do postaci Sary, skomentuję to tak - sama mam tak na imię, więc z miejsca dziewczyna została przeze mnie polubiona. ;) Chociaż niezbyt podoba mi się fakt, że to akurat Itachi'ego wybrała sobie na obiekt westchnień. Nie mogła Kakuzu? :<
    Kurczę, szkoda, że relacja Deidary z Ayumi jest tylko braterska. Może jednak wyniknie z niej coś więcej?
    Ślę tysiące całusów i życzę mnóstwa weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zadam tylko jedno pytanie.... Jak mogłaś mi to zrobić?! Jak?!
    Czytam sobie czytam wszystko super, Deidara strasznie sympatyczny, Konan opisałaś po prostu swietnie, a później ten sposób odstresowania. Scena z Uchihą boska! Taki opiekuńczy, kochany i BUM! Brutalna rzeczywistość, sama prawie się popłakałam z rozpaczy jak ją potraktował! To było straszne... Mam nadzieje że za kilka rozdziałów może Ayumi dowie się dlaczego Uchiha uciekł z wioski ;) czekam na nową notkę z niecierpliwością !

    OdpowiedzUsuń
  7. Szablon bloga jest ładny i efektowny.
    Opowiadanie interesujące, długość moim zdanie odpowiednia. Ayumi jakoś nie przypadła mi do gustu, coś mnie w niej denerwuje. Natomiast inne postacie i ich zachowanie jest jak najbardziej na tak. Jestem ciekawa co dalej będzie :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy