sobota, 19 lipca 2014

Rozdział V - ' Ten moment '

' Nie należy się wstydzić tego, że czegoś się boimy. Ważne, by naszego strachu nikt nie poznał '



Za nim wróciła całkowicie do swoich sił, minął tydzień. Nic już ją kompletnie nie bolało, była jak nowo narodzona. Jednak nie dane jej było wyjrzeć za swój pokój. Drzwi pilnował jeden z członków Akatsuki, była zamknięta. No cóż, po małej prezentacji jej umiejętności nie dziwi się, że ją pilnują. W końcu nie była byle jaką kunoichi, ot co. W pewnym momencie do jej pokoju wszedł Sasori. Bywał tu codziennie, ale tylko w celu sprawdzenia jej zdrowia. Oparł się leniwie o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Patrzył na nią przez jakąś chwilę i chytrze się uśmiechał. Ciągle milczał.
- Masz zamiar tak stać czy w końcu wytłumaczysz przyczynę swoich odwiedzin? Bo jeśli chodzi o zdrowie, jestem w pełni sił - rzuciła. Zeszła z parapetu, na którym wyglądała przez okno podziwiając krajobraz. 
- Zauważyłem, ale nie o to mi chodzi. Pein na ciebie czeka. - Uniosła brew do góry i schowała czarny kosmyk za ucho. 
- To na co czekamy? - spytała, stojąc przed nim i niecierpliwie się uśmiechając. Ten w odpowiedzi pokiwał z znużeniem głową i otworzył przed nią drzwi, gestem nakazując pierwszeństwo. Wyszła z pokoju, a jego głos był jej drogowskazem. Oczywiście czuła jego obecność za sobą, ale nic w tym dziwnego. Spoglądała na szare ściany i dużą ilość drewnianych drzwi. Korytarz był niemożliwe długi i miała wrażenie, że nie ma on końca. Kiedy ten wskazał jej odpowiednie pomieszczenie, pierw zapukał.
- Wejść - odezwał się męski głos za drzwiami. Weszła ona tam jednak sama, a Sasori czekał na zewnątrz. Pomieszczenie nie należało do wielkich. Karmelowe ściany i dwa okna, zwykły gabinet. Jej oczy zatrzymały się na mężczyźnie o rudych włosach. Na twarzy miał sporo kolczyków i trzeba było mu oddać, że był całkiem przystojny. Ale jakby nie patrząc, swoją postawą i wyrazem twarzy wzbudzał niepokój. Tak jak przystało na lidera najniebezpieczniejszej grupy w Akatsuki. 
- Darujmy sobie głupie przedstawianie się i nieważne pierdoły. - Westchnął znużony i wyprostował się, lustrując dziewczynę od góry do dołu. Zmarszczył czoło, wydawał się czymś zdziwiony i zaintrygowany. Jego wzrok zatrzymał się na twarzy Ayumi. Pochwalił się swoim Rinneganem, ale ona się nie dała. Myślała, że to tylko plotki, które okazały się prawdą. Rinnegan jednak istnieje... Wydawało się, że chce zajrzeć w jej umysł i duszę. Z jego czoła pociekła pojedyncza kropla potu, po czym następnie zaklął pod nosem i się podniósł. Ayumi stała w miejscu nie ukazując mu strachu. Nie spodziewała się jednak ataku z jego strony. Chwycił ją za szyję i przyszpilił do ściany. Oczy rudawego mężczyzny stały się normalne, ale ucisk ręki stał się silniejszy. Czuła na twarzy jego oddech, wydawał się wyprowadzony z równowagi. 
- Co ty masz w sobie, dziewczyno? Dlaczego nie mogę poznać twych myśli i wspomnień? Kim jesteś? - syknął. Jej palce chwytały jego dłoń, próbując rozluźnić uścisk. Kiepsko jej to szło, bo nawet nie mogła nic z siebie wykrztusić. Nie dotykała stopami ziemi, to bolało i nie mogła oddychać. Dusiła się, robiło jej się ciemno. Wtedy nagle ją puścił i upadła na ziemię. Zakaszlała i oparła się dłonią o podłogę, chcąc nabrać powietrza. Następnie zacisnęła w złości usta i spojrzała na niego z niebezpiecznym błyskiem w oku. Gdy chciała się podnieść, wyciągnęła dyskretnie kunaia i przybliżyła go tym razem do jego szyi. Był wyraźnie zdziwiony jej ruchem oraz, ku jej zdziwieniu, rozbawiony. 
- Posłuchaj mnie, ty krowia gębo. Radzę ci, nie próbuj tego więcej, bo stanę się naprawdę nieprzyjemna. Wtedy będziesz cierpiał milion razy bardziej, niż Kisame przy naszym poznaniu - warknęła. Kąciki jego ust uniosły się ku górze. Mocniej wbiła ostrze w jego skórę, ukazała się jego krew. 
- Dlaczego nas szukałaś, hm? - spytał Lider, na co ona go uwolniła. Miała nadzieje na normalną rozmowę. Odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem. 
- Jestem silna, mogę się wam przydać. Chcecie schwytać Naruto, a bez zagłady Konohy, nie dacie rady. Mnie natomiast zależy na tym, by Wioska Liścia zniknęła z powierzchni ziemi. Dlatego chce z wami współpracować - wytłumaczyła, a raczej skłamała. Pein nad czymś dumał i nie spuszczał z niej swych oczu. Błagała w myślach Boga, by jej mina nie zdradzała niczego, co mogłoby przynieść zgubę.
- Tak beztrosko do tego podchodzisz. Wychowałaś się tam, miałaś przyjaciół i sądzę, że byłaś szczęśliwa. Co takiego się wydarzyło, iż istnienie Konohy ci przeszkadza? - Nie odpowiedziała, ale czuła, iż zżera go ogromna ciekawość. Najchętniej ukazałaby mu środkowy palec i krzyknęła, że jaja sobie z niego robi. No bo jakby nie patrząc, kto by sobie z takiego człowieka nie żartował? Ma na sobie więcej kolczyków niżeli całe stado byków.
- Nie mam zamiaru tą informacją się z nikim dzielić. Pozostaje to moją własną tajemnicą. - Wyprostowała się dumnie i uśmiechnęła się, jednocześnie przygryzając dolną wargę. Zaszła tak daleko, nie mogła się wycofać. Zrobi wszystko dla ukochanej Konohy. Kiedyś wróci do Kakashiego i wspólnie będą się z tego wszystkiego śmiać. Dzieciom opowie, jak to wykiwała tego całego Lidera. Będzie dobrze, wróci do domu.
- Zazwyczaj nikogo nie pytam o przyczyny chęci dołączenia do naszej organizacji. Po prostu bierzemy ich siłą albo najnormalniej w świecie, słucham ich myśli i poznaje wspomnienia. Z tobą jest inaczej. - Mówiąc to, przymrużył delikatnie oczy. - Pojawiasz się nagle z kekkei genkai, które mogłoby zabić nawet Hidana. - Nie miała pojęcia, o kogo mu dokładnie chodziło. - W dodatku nie mogę odwiedzić twej głowy. Nic nie słyszę, nie mam pewności czy mówisz mi prawdę.
- Musisz uwierzyć moim słowom. Dobrze wiemy, że nie ma drugiej osoby z Ketsuki. Chcesz stracić takiego wojownika? - spytała prowokującym tonem. On tylko rozbawiony pokręcił głową w zaprzeczeniu. Trafiła go tym wypowiedzeniem. Chciał kogoś takiego w swojej grupie, nic w tym dziwnego. No bo kurde, ko by nie chciał?
- Ayumi, póki co z przyjemnością powitamy cię w Akatsuki. - Zrobił w jej stronę spory krok i chwycił palcem wskazującym podbródek dziewczyny w taki sposób, by nie mogła uciec od niego wzrokiem. - Pamiętaj jednak, że będę miał cię na oku. Kto raz wchodzi w szeregi Akatsuki, nie ma prawa nas zostawić. Chyba, że opuści świat żywych. Pilnuj się.
Nie dała się zastraszyć. Poklepała go po policzku i pozwalając sobie na krótki śmiech, wyszła z gabinetu Peina. Kątem oka dostrzegła Sasoriego, który stał wyprostowany obok drzwi i najprawdopodobniej przysłuchiwał się ich rozmowie. Patrzył się na nią bez jakiejkolwiek krępacji, nie rozumiał jej. Pein nie mógł zajrzeć w jej umysł, pierwszy raz z taką osobą się spotyka.
Ayumi nie miała pojęcia, gdzie idzie. Totalnie się pogubiła, nie znała tego miejsca. Miała ochotę krzyczeć o pomoc. By ktoś zaprowadził ją do sypialni, albo nawet oprowadził po kryjówce. No cóż, w każdym bądź razie musiała sobie poradzić. Dlatego też miała nadzieje, że prędzej czy później, uda jej się trafić do celu.
- Porażka... - mruknęła pod nosem. Usłyszała czyjeś kroki, przez co na krótką chwilę się zatrzymała. Obróciła głowę i dostrzegła ciemną sylwetkę. Przegryzła w zamyśleniu dolną wargę, uważnie się osobnikowi przyglądając. Ten jednak stał niewzruszony. Jakby na coś czekał. Tylko na co?
- Pokażesz się wreszcie? - spytała zniecierpliwiona. Usłyszała cichy śmiech i z ciemności wyłonił się nie kto inny jak Itachi. - Oh, to ty...
- Zgubiłaś się, co? - Nie potrzebna tu była żadna odpowiedź, poważnie. Po prostu wystarczyło jej jedno spojrzenie, które rozbawiło mężczyznę. Jednakże nie dał tego po sobie poznać. - Zaprowadzę cię do pokoju.
- Nie chce twojej pomocy - warknęła, czując wzbierający się w niej gniew. Ciągle pamiętała ich poprzednie spotkanie i miała ochotę go dosłownie zabić.
- Ciągle przegryzasz dolną wargę - powiedział niemal bezgłośnie. Zaskoczył ją tym, kompletnie zmienił bieg ich rozmowy. Ale faktem było, iż Ayumi od niepamiętnych czasów wykonywała ten gest bardzo często. I najwidoczniej Uchiha nadal to pamięta. Pokręciła z rezygnacją głową i westchnęła, by następnie się odwrócić i pójść w swoją stronę. Poczuła jednak silny ucisk na nadgarstku, przez co została zmuszona by się zatrzymać.
- Nie ignoruj mnie - syknął, na co ona o mało co nie wybuchła ze złości.
- Puść mnie - zażądała agresywnym tonem głosu, ale on nic sobie z tego nie robił. - Ty to robiłeś przez wiele lat, więc odpierdol się ode mnie! - krzyknęła i wyrwała się z jego uścisku. Uważnie się jej przyglądał, również zdenerwowany.
- Nie wiesz z kim zadzierasz, Nakame. - Nic więcej nie powiedział, zniknął. Ayumi w złości zaczęła walić w ścianę, by ukoić swoje nerwy. Dopiero po jakimś czasie zaprzestała swoich czynności. Jej kostki były sine, nie wyglądały najlepiej. Ono to jednak zignorowała, by następnie dalej szukać swojego pokoju. Chciała się położyć i zapomnieć o tym cholernym Uchiha. Nienawidziła go całym sercem, nie tolerowała jego bliskości. A to wszystko przez to, jak bardzo ją zawiódł i zranił. To jego wina, to przez niego pragnie jego śmierci. Do nikogo jeszcze chyba nie żywiła takiej nienawiści jak do Itachiego. Być może to z powodu, że przez ich wspólną przeszłość uważała się za słabą. Za nic nieznaczącą dziewczynę, którą można bawić się do woli. Która nie potrafiła dostrzec prawdy i dała się zmanipulować.

__________________

Dam, dam dam.... 
Witamy w V rozdziale! Wybaczcie, że nie komentuje wam blogów czy też nie odpowiadam na wasze komentarze, ale dopiero wróciłam z nad morza. Wcześniejsze rozdziały były zaplanowane, więc powstawiały się same. Jednakże chce wam bardzo podziękować za wasze wspaniałe komentarze, które sprawiają mi niesłychaną radość i dają mi grom energii! 
Kwestia jest jeszcze jedna. Ten rozdział też został zaplanowany, gdyż znowu wyjeżdżam, ale tym razem do Londynu. A tam mój internet w telefonie nie jest zbyt fajny, więc przez jeszcze tydzień musicie wytrzymać postój w moich komentarzach. Bardzo was za to przepraszam, ale nadrobię wszystko jak wrócę! ( i oczywiście to nie oznacza, że nie czytałam. Bo czytam! ) 
No, ale spokojnie! VI rozdział się pojawi w terminie kochani! Tak więc do 26.07! <3 

5 komentarzy:

  1. Po pierwsze, przepraszam, że musiałaś czekać na komentarz ode mnie – ja zawsze się spóźniam czy zalegam, ale zawsze wszystko nadrobię ;) teraz już wszystko nadrobiłam, dodałam się do obserwatorów i twojego bloga w swoich linkach, więc z czystym sumieniem mogę się zabrać za komentowanie ^^
    No to może najpierw zacznę od oceny stylu i takich tam – po czepiam się trochę pierdół :P W zakładce „Bohaterowie” nie wyświetla ci zdjęcia Itachiego :< i jeszcze w linkach, dwunasty blog, a właściwie w tytule zrobiłaś błąd ortograficzny pokarz – pokaż* wiem, że to taka drobnostka, ale rzuciło mi się to w oczy, więc no xD skoro widzę to powiadamiam :) w tekście nie zauważyłam żadnych ortograficznych błędów, a interpunkcyjnych było nie wiele – nawet nie warto wspominać, tym bardziej, że ja robię od grona błędów xD jedynie chyba co czasem gryzie oko jest niepoprawny szyk zdania, oczywiście nie zawsze, ale czasem zdanie brzmi, jakby je wypowiadał Yoda xD nie żebym coś do niego miała, to fajny gość :P takie mam po prostu odczucie ;) no i powiem ci, że cię podziwiam za te opisy, nie dość, że są długie to jeszcze w ciekawie napisane, chce się je czytać – brawo, bo ja osobiście nie potrafię pisać opisów (80% opowiadania to dialogi) zawsze mi się wydaje, że piszę je w bardzo nudny i żmudny sposób, a ty masz je idealne, podziwiam! xD
    Notki są dosyć krótkie, ale wiesz to chyba dobrze – pojawiają się co tydzień i tak płynnie się je czyta :D chociaż z długością też się wszystkim nie dogodzi :P moje mają 6-8 stron w wordzie i według mnie da się je jeszcze przeczytać, ale znam bloga, gdzie notka ma 50 stron i ja poległam już dawno przy czytaniu go :P
    Teraz przejdę do fabuły ;) cóż, początkowo jakoś nie spodziewałam się cudów, bo to kolejne opowiadanie o jakimś mega utalentowanym ninja, wciągniętym w szeregi Akatsuki :P ale no, całkiem nieźle to jak na razie rozwijasz ;) kekkei genkai, który jest jednocześnie zagrożenie dla życia swojego posiadacza? Ładne rzeczy ;) w sumie to jakoś tak nie za bardzo mi się podobała ta wzmianka o walce z Tenten to, że Ayumi była od niej niby lepsza w tej walce z tymi kunaiami, shurikenami i tak dalej, przecież to Tenten ją trenowała, rozumiem że uczeń może przerosnąć mistrza, ale to powinien być koniik Tenten :P nie no nie wiem czemu ją bronię – przeżyję to xD potem ta jej walka z Itachim, a właściwie Kisame, zajebisty był ten ich trik i w ogóle :D Chociaż nie za bardzo rozumiem dlaczego wzięli ją siłą, skoro chciała tam iść z własnej woli :P no ale, kto Akatsuki zabroni xD Sasori lekarz *__* masz plusa, uwielbiam go przedstawionego w takiej roli :D jednego się doczepie – powinien przedstawić się pełnym imieniem – Akasuna no Sasori – wtedy można odczuć ten jego chłód xD wow, wow, wow Yahiko to się zachowywał nad wyraz brutalnie xD jak jakiś zazdrosny kochaś xD podoba mi się ten charakter, zwykle jest przedstawiany jako opanowany, ale surowy pan ojciec xD
    Tyle ode mnie, ciekawa jestem jak dalej pociągniesz losy Ayumi :)
    Życzę dużo weny, ochoty, czasu i przyjemności z pisania :D :D
    Miłych wakacji w Londynie :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za komentarz. Dzieki za pokazanie bledow, po powrocie napewno je poprawie!
    Cos ci sie musialo pomieszac, bo to Ayumi trenowala TenTen,ale mniejsza. male niedoptarzenie, jak widze.
    Jesli chodzi o walke to kwestia tego, ze poniosly ja emocje zwiazanre z stara znajomoscia z Itachim. Do tego jego slowo w ogole wyprowadzily ja z roenowagi.
    Jeszcze raz dziekuje za tak mile slowa i pokazane bledow. ciesze sie, ze moje postacie ci sie spodobaly.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna historia, wspaniale się zapowiada. Masz talent do pisania, notki są spójne, logiczne i oczywiście świetne zwroty akcji. Zgrzyt z Uchihą wspaniale się zapowiada i zapewne bedzie interesujący, ale że to moja ulubiona postać mam nadziej że jakoś ciekawie się rozwinie ich ponowna znajomość. Czekam na kolejny rozdział, podzrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. szablon dla Ciebie już jest gotowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ho hej! :)
    Przede wszystkim skupię się tutaj na Itachim, a konkretniej, na jego zachowaniu. Jest ono całkiem inne od tego, które większość z bloggerek tworzy. Nie jest zimny i obojętny, jak to kreuje go sam Kishimoto. Odniosłam wrażenie, że Twój Itachi jest bardzo... zagubiony. Albo po prostu inny, niż zawsze się go kreowało. Po prostu zdziwiło mnie, że tu się trochę śmiał, tu chce pomóc Ayumi... Itachi zazwyczaj się tak nie zachowuje, co nie oznacza oczywiście, że mi to nie pasuje. Po prostu muszę przyzwyczaić się do tego, że u Ciebie jest on inny, ciut cieplejszy i bardziej ludzki. ;)
    Dobrze, że lider nie może czytać w myślach Ayumi. Ma dziewczyna farta, nie ma co. :D Gdyby się wszystkiego dowiedział, mogłoby być z nią krucho. Oj, na pewno byłoby. ^^ Strasznie spodobał mi się fragment, gdy Pain powitał dziewczynę w Akatsuki. To łapanie za podbródek i próba zastraszenia jej, a Ayumi beztrosko poklepała sobie lidera najgroźniejszej organizacji w świecie ninja po policzku. Genialne. <3
    W ogóle cały rozdział był świetny. Pochłonęłam go chyba w minutę! ;D
    Nie mam na co narzekać. Pozostaje mi tylko (nie)cierpliwie czekać na kolejny rozdział. :)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy