sobota, 12 lipca 2014

Rozdział IV - ' Ciemność i jasność '

' Bo najciemniej jest pod latarnią... '


Ciemność. 
Każdy zna znaczenie tego słowa. Też każdy miał z nią styczność, prawda? Dużo osób się jej boi, unikają jej. Pytanie, dlaczego? Dlaczego mamy się bać ciemności? Czy tylko z tego powodu, bo sprawia, iż nic nie jesteśmy w stanie zauważyć?  Nasz wzrok nie działa, nic nie możemy zobaczyć. Ta cała niemoc nas paraliżuje. Nie wiemy, co się stanie. Czujemy, że jesteśmy w niebezpieczeństwie. Coś nam grozi., coś strasznego. Jest to kwestia, że ciemność nie jest nam znana. Oślepia nas i nie pozwala się poznać. Z tego też powodu lgniemy do światła. 
Jasność.
Ona jest naszym przyjacielem. Daje nam poczucie bezpieczeństwa, pilnuje nas. Wszystko widzimy, jesteśmy pewni siebie. Nic nie jest w stanie nas przestraszyć, chodzimy z uniesioną głową ku niebu. Mamy wrażenie, że nic nam nie grozi. Bo ona nas ochrania. Jest jak druga matka, która podnosi nas na duchu. Te całe 'światełko w tunelu', biegniemy do niego. Biegniemy, bo tam możemy równomiernie oddychać i niczym się nie przejmować. Czyż to nie wspaniałe? 
Mimo wszystko ciemność nie istnieje bez jasności. Jasność nie istnieje bez ciemności. Tak jak dzień i noc. Jedno bez drugiego jest niczym. Bo jakby nie patrzeć, przeciwieństwa się przyciągają. Bo jeśli nie wiemy co to strach, nie wiemy co to też bezpieczeństwo. Musimy to wszystko poznać, bo to się nazywa życiem. Każdy składa się z dobrych cech, jak i tych złych. Tylko u kogoś przewagę mają te dobre, a u innej osoby - te złe. Taka jest kolej rzeczy. Ciemność i jasność. Bez siebie nie istnieją. 
Tak jak Ayumi. 
Była pogrążona w ciemności i nawet nie wie ile czasu. Leżała na czymś miękkim. Słyszała nieraz ciche głosy, które zazwyczaj należały do mężczyzn. Tylko jeden w jakiś sposób rozpoznawała, ale też nie do końca. Bo kiedy już była na dobrym szlaku, znowu obezwładniała ją ta cała ciemność. 
Bała się, nie miała pojęcia, co się z nią działo. Chciała poruszyć palcem lub otworzyć oczy, ale nie potrafiła. Czuła jak coś mokrego spływała po jej policzku, to chyba łzy. Tak, prawdopodobnie płakała z bezradności. Chciała wydać z siebie jakiś dźwięk, cokolwiek. Nie mogła. Utknęła w ciemności, szukała tego cholernego światła. Gdzie ono było? Potrzebowała go. W myślach je nawoływała, błagała je o pomoc.Chciała, by dodało jej siły i oddało umiejętność panowania nad ciałem. 

~*~

Wszystko ją bolało, tak bardzo bolało. Miała zamknięte oczy, bała się. Nie wiedziała gdzie jest, co się z nią dzieje lub co się stanie. Dopiero po chwili przypomniała sobie te wszystkie zdarzenia w jej życiu. Misja, opuszczenie wioski, długa wędrówka i Itachi... to jego sprawka! On ją schwytał... dodatkowo w tak prosty sposób. Cicho westchnęła, musiała coś wymyślić. Jednak pierwsze co postanowiła, to zechciała poruszyć palcem. 
Udało się. 
Podniosła rękę do góry, to również jej wyszło Zdała sobie sprawę, że odzyskała władzę nad swoimi kończynami. Następnie powoli otworzyła oczy. Światło dziko ją przywitało, na co zmrużyła delikatnie oczy, zasłaniając je odruchowo ręką. Kiedy przyzwyczaiła się do tak długo wyczekiwanej jasności, oparła się na łokciach, by dokładnie zapoznać się z pomieszczeniem, w którym się znajdowała. 
Był to niewielki pokoik. Kremowe ściany, gdzie wisiało parę obrazków z jakimiś nic nie znaczącymi krajobrazami. Jedno duże okno, które pozwalało jej zobaczyć gęsty las i góry. Do tego pojedyncza szafa. W myślach stwierdziła, że w własnym mieszkaniu ma o wiele mniejszą. Zrobiona była prawdopodobnie z dębu, tak samo jak stolik. On natomiast stał naprzeciw łóżka. Niewielki z obrusem i kwiatkiem na środku. Otoczony był z dwóch stron, przez zwykłe krzesła z poduszkami na siedzeniu. Spojrzała na podłogę. Przy jej łóżku, które było dość sporych rozmiarów, spoczywał dywan o błękitnej barwie. Sama leżała owinięta w ciepłą kołdrę z czarną narzutą. Było wygodnie, a pokój nawet się jej podobał. Nie wiedziała, czego się mogła spodziewać. Lochów i trupów? Prawdopodobnie tak. 
Podniosła się z posłania i stanęła niepewnie na nogach. Zatrzęsły się niebezpiecznie, przez co Ayumi cicho jęknęła. To nie był powód tego płynu, który zafundował je Itachi. To wina Ketsuki, z którym przesadziła. Owszem, było to bardzo potężne kekkei genkai, ale miało też swoje wady. Nadużycie tego jutsu może przyprawić ją o nie małe kłopoty. Zbyt duża utrata krwi, chwilowy paraliż, osłabienie, utrata przytomności na jakiś czas czy nawet śmierć. Mogą się nawet zerwać jej mięśnie, dlatego musi panować nas swoimi wyjątkowymi umiejętnościami. Nie może przesadzać, bo mogą być tego tragiczne skutki. Jakby nie patrząc, miała szczęście. Gdyby Uchiha nie powstrzymałby jej, mogło się to wszystko skończyć dla niej gorzej. Jej żyły mogły pęknąć, naprawdę. Trudna do opanowania moc, ale jaka przydatna! 
Usłyszała czyjeś kroki, a następnie ktoś nacisnął klamkę. Do pomieszczenia wszedł nieznany jej mężczyzna o czerwonych włosach i dziecięcymi rysami twarzy.Obcy nie był zbytnio wysoki, a jego oczy nie wyrażały kompletnie nic. Zmarszczyła czoło i i automatycznie zaczęła szukać wzrokiem swojej broni, nigdzie jej nie było. Zaklęła w duchu, próbując przygotować się na ewentualną walkę. Jednak w tym stanie, nie była groźnym przeciwnikiem. Owy mężczyzna zrobił w jej stronę parę kroków i dziwnie się dziewczynie przyglądał. Następnie pokręcił z znużeniem głową i cicho westchnął.
- Powinnaś leżeć, twoje ciało do końca się nie zregenerowało. Nie możesz się obciążać, kładź się - rzekł beznamiętnie. Ayumi jednak się go nie posłuchała i twardo stała w tym samym miejscu, co wcześniej. 
- Gdzie ja jestem? I kim ty jesteś? - spytała. Miała głowę uniesioną do góry, nie pozwoli się dać zastraszyć. Musiała wiedzieć w jakiej sytuacji się obecnie znajduje, taka była. Przybysz podrapał się w tył głowy, wyraźnie zirytowany jej durną postawą. 
- Powiem ci, jeśli się położysz - stwierdził. Ayumi niechętnie wykonała jego polecenie, ale tylko ze względu na informacje. Nie przyznała się, że jej ciało zaczęło w duchu dziękować za miękki materac. Spojrzała się na niego, oczekując wyraźnie wyjaśnień. - Jesteś w siedzibie Akatsuki, a póki co, to będzie twój pokój  - zaczął. - Itachi razem z Kisame przywieźli cię tu nieprzytomną, a ja się tobą zająłem. Kiedy odzyskasz siły, odbędziesz rozmowę z Liderem, który zadecyduje, co dalej z twoim życiem. - Zaprzestał, uważnie się jej przyglądając. Przegryzła w zamyśleniu dolną wargę, udało się. Była w miejscu, które było azylem Brzasku. Jej misja, pomimo paru trudności, idzie tak, jak powinna. Wstrzymała na chwilę oddech i ułożyła się na bok, opierając głowę o swoją rękę. 
- No dobra, ile byłam nieprzytomna?
- Tydzień. - Przymknęła na chwilę oczy. Tak długo była pogrążona w ciemności... Musiała dać jakiś znak Hokage, że misja przebiega zgodnie z planem. Będzie potrzebowała swojego krecika, Hashu. Tylko był jeden problem. Jak to zrobić, skoro nie wie gdzie dokładnie jest i dodatkowo, ledwo się porusza? Postanowiła pomyśleć o tym później. 
- Nie odpowiedziałeś na jedno z moim pytań. - Nie była tego pewna, ale wydawało jej się, że widzi mały uśmiech na jego twarzy. Jednak nie był on ciepły czy też serdeczny. Raczej zimny, sztuczny i wymuszony.
- Jestem Sasori. - Przedstawił się, ściszając przy tym swój głos, jakby zdradzał jakąś ważną tajemnicę. Kiwnęła głową i znowu przegryzła tą swoją wargę.
- A ja Ayumi. - Wypadała podać też swoje imię, skoro tak oficjalnie się przedstawiają. Sądziła jednakże, iż on dobrze o tym wie.
- Wiem. - Miała rację. Przewróciła oczami. Chciała się poprawić na łóżku, ale cicho syknęła z bólu. Nie pragnęła, by ten cały Sasori był świadkiem chwil słabości, ale cóż mogła w tej sytuacji zrobić? Jak widać, kompletnie nic. 
- Prześpij się trochę. Sen dobrze ci zrobi. Póki co nie masz się czego obawiać, najgorsze dopiero przed tobą. - Spojrzała się na niego surowo, bo ta jego pogróżka nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Poczuła się wręcz urażona. Jednak on nie przejął się jej spojrzeniem, po prostu odwrócił się i wyszedł, chowając dłonie w kieszeniach od spodni. Mimo wszystko postanowiła dopasować się do jego rady. Przymknęła oczy i znowu poczuła zbliżającą się ciemność. Teraz miała przynajmniej pewność, że pobędzie w niej krócej niżeli wcześniej i wkrótce znowu będzie podążała otoczona przez jasność. 

____________________________
No i koniec. Mam nadzieje, że nie wyszło tak źle. Dziękuje za wszystkie komentarze, on naprawdę dodają mi kopa do dalszego pisania! Czekam na wasze opinie, mam mieszane uczucia co do tej części. Mało akcji i w ogóle, ale chciałam wam pokazać ciemną stronę Ketsuki i pierwsze wrażenia po jej wybudzeniu się. No to już wszystko.
Widzimy się w następną sobotę, kochani! Czyli 19.07!

6 komentarzy:

  1. No.... Całkiem całkiem. I wiesz co, nie gadaj mi głupot, że masz mieszane uczucia co do tej części. Jest bardzo dobra i sporo się w niej dzieje! Bo się obrażę! :P
    Zacznę od początku. Opisanie ciemności i jasności jest okej, to znaczy, podobało mi się. Wszystko to było owiane taką tajemnicą, zastanawiałam się, czemu zaczęłaś rozdział w ten sposób, a gdy okazało się, że Ayumi nie może się wyrwać z ciemności, aż mi się mordka uśmiechnęła. Trafne zagranie, bardzo dobrze opisane uczucia bohaterki. :> Tylko akapit o jasności Ci się nie wyjustował. ;)
    Spotkanie z Sasorim było urocze. Jakoś tak mnie zachwyciło, Akasuna był kochany, niby oschły a jednak coś tam się uśmiechnął. ^^ I przynajmniej odpowiedział na pytania Ayumi, bo w sumie mógł ją olać. I przejmował się nią, bo kazał się położyć, a też mógł to mieć głęboko gdzieś. Sasori to jednak jest kochany. :3
    Też mnie nie przeraziły jego słowa " Póki co nie masz się czego obawiać, najgorsze dopiero przed tobą." Nie udało mu się to zagranie. :D Choć wiem, że powiedział prawdę, no bo przecież Ayumi ma przed sobą najtrudniejszą misję na świecie...
    Tak jak już pisałam - rozdział jest bardzo dobry i nie waż mi się narzekać. :P Wprawdzie trochę krótki, nad czym ubolewam, ale mam nadzieję, że kolejnym nam tę długość wynagrodzisz. ^^
    Aha! I nie znalazłam żadnego powtórzenia! To znaczy kilka razy powtórzyłaś jedno słowo w dwóch zdaniach, niemniej jednak uznałam to za zabieg konieczny, żeby zaakcentować pewne rzeczy. Sama nieraz tak robię, więc do tego nie mogę się przyczepić. Zresztą nie jest to niepoprawne. ^^ Brawo! Widać dużą różnice. ^^
    Pozdrawiam Cię serdecznie i do zobaczenia za tydzień. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. cholernie podobał mi się wstęp. opis ciemności i jasności. :) nadal podtrzymuję, że pomysł na Ketsuki jest genialny. :) no i bardzo lubię Sasoriego! :)

    czekam na następną część! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, akurat na mnie padło dodanie Twojego bloga do spisu słoneczko! :D

      Twój blog został pomyślnie zareklamowany na naszym spisie. Dziękujemy, że zgłosiłeś się do nas. :)
      Zapraszamy do zgłaszania nowych rozdziałów.

      Pozdrawiam, Maya!

      http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/

      Usuń
  3. Wiesz trochę się zdziwiłam, że Sasori nie przyszedł do Ayumi w kukle...
    Ale podsumowując rozdział może być :) i choć nie było dużo akcji to i tak fajnie się go czytało. Te słowa " Póki co nie masz się czego obawiać, najgorsze dopiero przed tobą" aż i mnie ciary przeszły:) zapowiada się ciekawie...
    Więc pisz pisz bo już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ^.^

    Pozdrawiam serdecznie Gal Anonim...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Z każdym kolejnym idzie Ci coraz lepiej, więc widać, że powoli wsiąkasz w opisywaną historię. Przyznam, że zabrakło mi akcji, niemniej jednak sama dobrze wiem po sobie i rozumiem, że czasem trzeba zwolnić. Cieszę się, że pojawił się Sasori - jest jedną z moich ulubionych postaci i zawsze zwracam uwagę na to, w jaki sposób jego postać jest kreowana. Nie lubię Akasuny w wersji ciepłej kluseczki, dlatego póki co podoba mi się w Twojej wersji.
    Co się tyczy Ayumi - mam nadzieję, że wizyta u Lidera przebiegnie jak najbardziej pomyślnie dla dziewczyny i stanie się ona członkinią Brzasku. Liczę też na jej jak najszybszy powrót do pełnego zdrowia, bo nigdy nie wiadomo co takiego Akasie mogą przygotować. Swoją drogą, zastanawiam się też co z Hashu - to on będzie służył za łącznika między Ayumi a władzami Wioski?
    Szkoda, że rozdział taki krótki - dopiero zaczęłam się wczytywać, a tu już koniec. Tradycyjnie życzę mnóstwo weny i pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj natrafiłam na Twojego bloga i powiem Ci, że wciągnęła mnie ta historia. ;) Jestem bardzo ciekawa jej dalszego przebiegu, dlatego też z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego rozdziału. Powiem Ci, że pomysł z Ketsuki jest naprawdę oryginalny, no nie powiem, ale to dobrze- znaczy to, że mam do czynienia z autorką, która ma duże pole do popisu, jeśli chodzi o wyobraźnię. ;) Także pomysł z miłością do Kakashiego mnie zaskoczył, ale pozytywnie. Wiesz co, skróćmy mój wywód pod tytułem "co mnie zaskoczyło" do podsumowania, tak będzie łatwiej: Twój pomysł na opowiadanie mnie zaskoczył- wszystko mnie w nim zaskoczyło. :D

    Nie powiem, wyczekuję jakiejś pogawędki Ayumi z Itachim. Mają wiele wspólnego, choć o tym nie wiedzą- misja dla wioski, ten ich patriotyzm, to, że zostawili wszystkich, na których im zależało (z tą różnicą, że Ayumi nikogo nie zabiła, choć spotkanie z TenTen musiało nią wstrząsnąć, jednak też wykazało, jak bardzo główna bohaterka jest zdeterminowana).
    Ayumi będzie naprawdę ciężko w Akatsuki, ale da sobie radę... z całą pewnością.
    Zżera mnie ciekawość! :D
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy