sobota, 5 lipca 2014

Rozdział III - ' Krwawe przywitanie '

' Nie uciekaj przed strachem, on sprawi, iż staniesz się jeszcze bardziej silniejszy... ' 


Ile to już minęło, odkąd Ayumi rozpoczęła swą podróż? Ah tak, miesiąc. Była mocno podirytowana faktem, iż ciągle nie mogła ich dorwać. Denerwowało ja to, że chodziła od nacji do nacji praktycznie bez celu. Była zmęczona swoimi poszukiwaniami i z każdym kolejnym dniem, powoli utwierdzała się w tym, że jest głupia. Powinna od samego początku wiedzieć, iż członkowie Aktsuki nie nabiorą się na tak łatwą sztuczkę. Jednak nie miała póki co wracać do Konohy, Hokage napewno nie spodoba się to, że jej wojowniczka odpuściła po miesiącu. 
Pewnego jednak dnia, chodząc z uniesioną głową w lesie poczuła, że nie jest sama. Ktoś ją obserwował i była tego pewna. Odwróciła się gwałtownie, wyciągając jednocześnie swoją katanę z pochwy i obroniła się przed paroma shurikenami. Zaczęła szukać osoby, która ją zaatakowała, ale zastała ją tylko cisza. Po chwili znowu musiała się bronić przed tym samym atakiem, ale z innej strony. 
- Kim jesteś? - spytała uniesionym głosem. Jej jednak odpowiedział tylko szum wiatru oraz kolejne shurikeny. Identyczne ataki, tyle że z różnych stron. Czy ona wyglądała na kretynkę? Ktoś myślał, że w ten sposób można ją pokonać? Ten ktoś się mylił, do jasnej cholery! Gdy chciała znowu coś powiedzieć, obcy mężczyzna stanął przed nią w taki sposób, że widziała tylko czerwone oczy. Sharingan, oznajmiły jej myśli.Natychmiast zamknęła oczy i dźgnęła tego kogoś w brzuch, lecz owy mężczyzna przemienił się w stado kruków, które odleciały w różne strony świata.
- Kim jesteś?! - wznowiła pytanie, ale znacznie głośniej. Znowu leciały srebrne gwiazdy, lecz tym razem leciały z każdej strony. Nie było już przerw, ataki się nasiliły i przyśpieszyły. Czuła jak parę ostrych końców tnie jej skórę w niektórych miejscach, przez co nieraz wydawała z siebie parę przekleństw.Nie miała nawet sekundy wytchnienia, nie mogła też nigdzie się ukryć. Nie było drogi ucieczki. W dodatku nie była w stanie wykonać żadnej pieczęci. Kiedy to wszystko ustało, uklękła na jednej nodze i próbowała znaleźć swojego przeciwnika, głośno przy tym oddychając.
- Czego chcesz od Akatsuki? Po co nas szukasz? - Oniemiała. Znała ten głos i to bardzo dobrze. Nigdy go nie zapomni, bo w końcu tak bardzo jej go brakowało. Zacisnęła pięści i wbiła ostry koniec katany w ziemię, by następnie podnieść się do pozycji stojącej.
- Nie powinno cię to interesować, Itachi - rzekła. W tym też momencie stanął przed nią legendarny Itachi Uchiha. Niegdyś przyjaciel z dzieciństwa, z którym potrafiła bawić się dzień i noc. Później wspólnie podnosili swoje umiejętności w walce, mimo iż nie byli z tego samego klanu. Nie patrzyła mu w oczy, nie chciała wpaść w jego technikę iluzji. Słyszała o jego rzeźni i tym bardziej nie mogła w to wszystko uwierzyć. Pamięta jak siedziała w pokoju i płakała. Płakała nad tym, kim się stał. I w dodatku nie rozumiała przyczyny jego zachowania. Byli przyjaciółmi z dzieciństwa, a on to wszystko po prostu zniszczył.
- Ayumi. - Wypowiedział jej imię z niemałym zdziwieniem. Nie spodziewał się tu jej zobaczyć i nawet nie wiedział dlaczego, dezaktywował Sharingana. Słyszał o tym, że jakaś kunoichi z Konohy chciała zamordować Hokage i aktualnie szuka Akatsuki, ale nie spodziewał się, iż tym kimś będzie jego Ayumi. Ayumi Nakame.
- Pamiętasz jak się nazywam? Toż to zaszczyt, panie Uchiha! - Zaśmiała się przy tym beznamiętnie. Podniosła wzrok i ujrzała jego czarne jak smoła oczy. Oczy, które niegdyś były dla niej tak bliskie. Oczy, które wbiły jej nóż w serce.
- Nie zgrywaj się ze mnie - warknął. Czarnowłosa zrobiła krok w jego stronę, tak samo uczynił i on. Przez chwilę milczeli, ale jednocześnie staczali ze sobą bój. Jednak to Ayumi wysłała mu krzywy uśmiech.
- Ja mam się z ciebie nie zgrywać? Żartujesz sobie? Zamordowałeś swój własny klan i uciekłeś.Zniknąłeś, nie zostawiając mi nawet głupiej wiadomości! Byłeś moim jedynym przyjacielem, ufałam tobie! A ty to po prostu wykorzystałeś. Dlaczego to zrobiłeś, do jasnej cholery?! Dlaczego wyrżnąłeś swoich przyjaciół i rodzinę?! - krzyczała, czując wzbierające się w niej łzy. Powstrzymywała je jednak skutecznie. Czuła do niego wielki żal i nienawiść. Nie mogła pojąć po prostu faktu. iż Itachi tak po prostu zrezygnował z ich przyjaźni, która znaczyła dla niej wiele. Przyglądali się sobie w ciszy, on wyraźnie nad czymś myślał. Trochę to trwało, za nim znów się odezwał.
- Byłaś mała i naiwna, łatwo było tobą kierować. Dla mnie to wszystko nic nie znaczyło i znaczyć nie będzie, więc nie użalaj się nad naszą przeszłością. W sumie, to my tej przeszłości nigdy nie mieliśmy. Sam ci ją wykreowałem, wiesz? Udawałem przyjaciela, bo znałem umiejętności klanu Nakame. Chciałem cię wykorzystać, ale niestety musiałem szybko działać. Powiem ci, że nadal jesteś głupia. Powinnaś to wiedzieć, idiotko. - Zamurowało ją. Po jej policzku spłynęła łza, którą wytarła kciukiem.
- Ty gnojku - syknęła w jego stronę. Zacisnęła dłoń na rękojeści katany, by następnie ją puścić. Zdenerwował ją jak mało kto. W obecnej sytuacji nie panowała nad sobą. Zapomniała nad celem swojej misji, liczył się tylko fakt, iż Itachi się nią bawił. Wyprowadził ją z równowagi. Ba, on tego chciał. Jej ciało otoczyła czakra. Wykonała dłońmi pieczęć, na ten widok Uchiha z uśmiechem aktywował swojego Sharingana. Jej skóra stawała się coraz bardziej czerwona, wyglądała przerażająco. Włosy się unosiły, nie wiedziała co robi.Temperatura ciała znacznie rosła, dotykając jej można by się poparzyć.
- Ketsuki - zapowiedziała. Oczy automatycznie obrały krwisty kolor, jej skóra nie była już tylko zaczerwieniona, ale też widoczne stawały się żyły. Swoim jutsu zaatakowała Itachiego, który to głupio się uśmiechał. Klęknął i z trudem łapał powietrze. Cierpiał, a to sprawiało jej radość. Nie wydał z siebie jednak żadnego krzyku. Nie błagał o litość, po prostu zaciskał usta i przyjmował na siebie cały ból. Miał zaciśnięte ręce, lecz po chwili na nią spojrzał, by unieść kąciku ust ku górze. Zmarszczyła zdezorientowana brwi. Zbyt późno zorientowała się, że zaatakowała klona. Znowu ujrzała kruki, których to nie miała ochoty oszczędzać. Chciały odlecieć, ale nie mogły. Po paru sekundach najnormalniej w świecie ich ciała pod wpływem wrzącej krwi - wybuchły.
- Boisz się, Uchiha? - Głos Ayumi nie należał do przyjemnych. W ogóle nie brzmiała jak stara Ayumi. Wychwycić w tym można było chęć mordu i rozlewy krwi. Gdyby ktoś ją w tej chwili zauważył, prawdopodobnie by jej nie poznał. Uniosła swój nadgarstek do ust, by następnie przegryźć skórę. To samo uczyniła z drugą ręką. Ujrzała jak krew powoli spływała. Kątem oka spostrzegła ruszającą się postać wśród drzew i Nakame natychmiast dzięki swojemu Ketsuki, zaatakowała go własną krwią. W locie uzyskała kształt włóczni i ucieszyła się, gdy trafiła nią w czyiś brzuch. Ruszyła w tamtą stronę, zostawiając na ziemi krwawe odciski swych stup. To nie był Uchiha. Zgrzytnęła zębami i uniosła go w powietrzu za pomocą Ketsuki.
- Nie jesteś Uchihą - zauważyła niebezpiecznym tonem. Mężczyzna uśmiechnął się i chwycił za ranę w brzuchu.
- Nie, jestem Kisame. - Przedstawił się. Jego skóra była błękitna, a on sam przypominał jakiegoś rekina. Miał na sobie czarny płaszcz, ozdobiony czerwonymi chmurami. On był jego partnerem, stwierdziła w myślach. Kisame nie mógł się przestać dziwić nad potężnym kekkei genkai. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział -  co ci zrobił ten mały szczur, co? Przespał się z tobą i zostawił? Spokojnie, on tak zawsze. - Zaśmiał się. Dziewczynie jednak żart się nie spodobał i zaczęła bawić się jego krwią w organizmie. Jego ręką nienaturalnie się wykrzywiła, jednocześnie łamiąc mu przy tym kość. - Hej, maleńka! Uspokój się, bo ci naprawdę te żyłki pękną! - rzucił. Chciała złamać mu kolejną rękę, ale puściła go. Nie warto marnować czakrę na takiego osła. Odwróciła się do niego tyłem i wpadła na swojego wyczekiwanego przeciwnika.
- Nieźle - przyznał, wyraźnie zaskoczony poziomem jej umiejętności. W tej chwili jednak wbił jej w brzuch strzykawkę. Patrzyła mu prosto w oczy i czuła, jak do jej organizmu przedostaje się jakiś płyn. Krwiste oczy stały się znowu normalne. Z nosa zaczęła wydzielać się krew, po paru sekundach zaczęła pluć krwią i padła prosto w ramiona Itachiego. Traciła przytomność i to nie tylko z powodu płynu. Przesadziła z mocą, dobrze o tym wiedziała. Ciemność zaczęła ją do siebie wołać, a ona posłusznie kroczyła w jej stronę. Nie trzeba było długo czekać, by owa ciemność zamknęła ją szczelnie w swoich objęciach.

______________________________________
I oto mamy pierwszy kontakt z Akatsuki!
I jak, podoba wam się? Co sądzicie na temat tego rozdziału? Kekkei Genkai wydaje się być trochę przerażające, co nie? Ale no cóż. Komentujcie i wyrażajcie swoje opinie, kochani! <3 
Do następnej soboty, która występuję 12 lipca! 

5 komentarzy:

  1. Zacznę od opinii na temat Kekkei Genkai - jak dla mnie, z jego pomocą, można podbić cały świat! Wszak działa na wszelkie żywe istoty i nie sposób się od niego uchronić (chyba, skoro nie potrzeba żadnego kontaktu korzystającego z Ketsuki z jego ofiarą np. wzrokowego jak w przypadku Sharingana). Bez wątpienia jest to potężna broń ofensywna. Zastanawia mnie jakie konsekwencje niesie ze sobą jej użytkowanie; czy przekroczenie mocy skutkuje tylko omdleniem, czy może zmianami w zdrowiu o wiele poważniejszymi.
    Co do treści - w końcu pojawił się Itachi! Miło było dowiedzieć się, że jest to postać z przeszłości Ayumi. Jestem ciekawa jakie relacje będą łączyć ich w Akatsuki, bo najwyraźniej dziewczyna nie wybaczy mu tego, co zrobił. Szczególnie, że w swych słowach wskazał jej, ile tak naprawdę dla niego znaczy - nic. Jeśli chodzi o Kisame, szkoda, że Ayumi nie połamała go do końca. Może by ukróciło to jego długaśny język ;)
    Opis starcia bardzo plastyczny, z łatwością mogłam sobie wszystko wyobrazić. Trafiło się trochę powtórzeń, ale w sumie nie zwróciłam na nie jakiejś większej uwagi, bo treść rozdziału naprawdę angażuje czytelnika.
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część, życzę mnóstwo weny i pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Itachi! Jejku, jak miło go widzieć. :D Cieszę się, że to akurat on się pojawił w tym rozdziale. Podoba mi się powiązanie jego osoby z Ayumi. Widać, że dziewczyna go nienawidzi, ale jednocześnie odniosłam wrażenie, że nie chce wierzyć w to, co się wydarzyło. Nie wiem, może tylko mi się wydaje, ale gdyby Itachi wyraził skruchę, mam wrażenie, że Ayumi by mu wybaczyła. Chłopak dużo dla niej znaczył. Nikt nie chce wierzyć, że najlepszy przyjaciel może być takim draniem. Uchiha oczywiście jest dupkiem, bo bezczelnie skłamał na temat ich przyjaźni. Tak, tak, mam ogromną nadzieję, że to było kłamstwo. No i jestem też ciekawa, czy jak już Ayumi znajdzie się w Akatsuki, coś ich na nowo połączy. ^^ Przyjaźń, a mooooże coś więcej, co? ;>
    Ketsuki mnie przeraża. Nigdy w życiu nie chciałabym znaleźć się pod jego wpływem, bo to musi być naprawdę bolesne. Zdziwiło mnie, że Kisame, pomimo połamanej ręki, był w stanie najnormalniej w świecie odpowiadać. Ja wiem, że jest silny, no ale kurcze, to jednak trochę boli (wiem, bo całkiem niedawno złamałam rękę w nadgarstku i choć nie mogę porównywać się do Hoshigakiego, to jednak bolało jak diabli, mimo adrenaliny buzującej w moim ciele). Kisame mógł się chociaż wykrzywić, no tak ciut, troszeńkę. :D
    Oj Ayumi, Ty ciapo. Jak mogłaś dać się ukłuć Uchice? Gdzie Twoja spostrzegawczość, co? Niby jest potężna, a jednak nieuważna. No dobrze, wady każdy mieć musi. :D
    W sumie zaskoczyła mnie też reakcja Itachiego. Był jakiś taki nerwowy i rozgadany, co nie pasuje mi za bardzo do pierwowzoru tej postaci. Zazwyczaj wyobrażałam go sobie jako cichego, poważnego i przerażającego, a tymczasem Twój Itachi zachowywał się kompletnie inaczej. Niemniej jednak to Twoja interpretacja tej postaci i może być ciekawa. Chętnie poczytam o nim coś więcej. :D
    Też wyłapałam kilka powtórzeń. Na przykład: "Dziewczynie jednak żart się nie spodobał i zaczęła bawić się jego krwią w organizmie. Jego ręką nienaturalnie się wykrzywiła (...)" Jego, jego. Zamiast tego mogłaś użyć "ręka mężczyzny" czy coś w tym stylu. Inny przykład: "Nie mogła pojąć po prostu faktu. iż Itachi tak po prostu zrezygnował z ich przyjaźni (...)". Po prostuuuu masz problem z powtórzeniami. Wystarczy przeczytać kilka razy (tak, jak dla mnie jeden raz nie wystarcza) rozdział i spróbować wyłapać wszystkie błędy. Powinno się udać. ^^
    Ogółem to mi się podobało. Akcja trochę nam przyśpieszyła, z czego jestem bardzo zadowolona. ^^ Jestem też ogromnie ciekawa, po jaką cholerę Itachi ją ogłuszył. Czy lider kazał mu ją przyprowadzić? Przynajmniej pomoże jej w zrealizowaniu planu. ^^
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Przesyłam moc weny i buziaków. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe to Kekkei Genkai :) fajnie przedstawiłaś postać Itchiego w walce i do tego Kisame czający się w krzakach...
    Akcja zaczyna nabierać tempa. Zobaczymy jak potoczą się dalsze lasy bohaterki w organizacji pełnej przestępców ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeej! Wszystko się rozkręca :D Czekam na następny rozdział. <3
    No i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo! Spotkanie z Akatsuki mi się spodobało ;D. Nie wiem dlaczego, ale fajnie wykreowałaś swojego Itachiego (piszę tak, bo każdy ma swojego xD).

    Kuźwa... Nie będę się rozpisywać w nieskończoność. Ten rozdział spodobał mi się najbardziej ze wszystkich. Chyba za samą obecność Itachiego i ich "spinkę" xD.

    Dobrze :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy