sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział II - ' Poszukiwania '

' Patrzysz za siebie i co widzisz? Swoje dawne życie i widząc, jak pokazuje ci swój środkowy palec, możesz się domyślić, że tego dawnego życia już nie odzyskasz. '



Walka z TenTen kompletnie przybiła kobietę, co wędrowała po jakimś terenie, który nie należał do żadnej z nacji. Było ciemno, zimno i cicho. Wiatr, który tak bardzo lubiła, nieprzyjemnie uderzał w jej ciało. Czuła pieczący ból na twarzy i tylko za pomocą czarnego płaszcza w jakiś sposób osłaniała się przed agresywnymi atakami przyrody. Mimo mało przyjaznych warunków, ta twardo szła przed siebie. Przed oczami widziała oczy dziewczyny, które oskarżały ją nie tylko o próbę morderstwa czcigodnej Tsunade, ale też o wykorzystanie, zawód i ból w sercu. TenTen miała niegdyś starszą siostrę, która umarła podczas jednej z misji. Gdy poznała Ayumi, zobaczyła w niej swoją nieżyjącą krewniaczkę, dlatego obdarowała ją bezgranicznym zaufaniem i tak chętnie spędzała z nią czas. Czarnowłosa nie mogła ścierpieć tego, że sprawiła jej takie przedstawienie. Obiecała sobie jednak, że gdy to wszystko się skończy, powie jej prawdę i znów będą miały ze sobą dobry kontakt. Taki, jak wcześniej. 
Jej ciało powoli odmawiało posłuszeństwa, wręcz błagało o krótki odpoczynek. Po dłuższych przemyśleniach, Ayumi postanowiła zrobić sobie krótką przerwę i zatrzymała się przy skałach. Rozpaliła tam ognisko i gdy poczuła przyjemne ciepło, na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wędrowała prawie dwa tygodnie, a ciągle nie udało jej się złapać tych cholernych Akatsuki. W tej chwili to było nieistotne, musiała odpocząć i nabrać siły na dalszą drogę. Oparła się o jedną z skał i przymknęła powieki, zapadając w sen. Jednak to nie znaczyło, że nie była czujna. 
Wybudziła się grupo po świcie. Nabrała nowych sił, mogła iść dalej. Zanim jednak wstała, siedziała tak przez jakiś czas i wpatrywała się w niebo. Zastanawiała się nad tym, co robią inni. Czy myślą o niej? Napewno. Pewnie jest tam hucznie na temat Ayumi Nakame. Jedna z ANBU rzuciła się na hokage, jak tak można! A jednak niby można. O czym myślał Kakashi? Może w tej chwili również wpatrywał się w niebo i wspominał ich wspólne chwile? Może się martwił? Tak, pewnie tak. To w jego stylu. 
Po chwili się podniosła i przeciągnęła się leniwie. Chwyciła mały sztylet, i przecięła nim swój palec. Następnie wykonała odpowiednie gesty i dotknęła dłonią zimne podłoże. Jutsu przyzwania. Jej oczom ukazał się mały kret, który obdarował ją swoim niepewnym uśmiechem.
- Ayumi-sun! - Ucieszył się na jej widok, ale po chwili spoważniał - Matko, coś ty narobiła? Dlaczego chciałaś zabić Tsunade? - spytał, robiąc przy tym wielkie oczy. Ayumi westchnęła ciężko i przegryzła w zdenerwowaniu dolną wargę. 
- Nie zaatakowałam jej, to tylko przykrywka. Hashu, to moja misja i musisz przedostać się do Hokage niezauważony. Ewentualnie idź do Kakshiego i powiedz, że póki co żadnych odznak życia Akatsuki - rzekła, masując swoje skronie, posyłając mu krzywy uśmiech. Zwierze ubrane było w niebieskie kimono, a na nosie miał okulary. Był młody, mógł bez problemu zanosić informacje do Konohy, poruszając się niezauważony pod ziemią. 
- Akatsuki? A po co ty ich szukasz? - zadał kolejne pytanie. Zastanawiał się powoli, co było gorsze. Zaatakowanie hokage czy samotne poszukiwane najgroźniejszej organizacji na świecie. Chciał jej wyznać, że oszalała. Ale z tego co mówiła, jest to powiązane z misją. 
- Oh Hashu, nic dobrego nie da ci ta wiedza. - Odpowiedziała, po czym następnie się zaśmiała nerwowo - Jednak skoro tak bardzo chcesz wiedzieć...Muszę wstąpić do Brzasku by szpiegować każdego z nich dla Konohy. Domyśl się więc, iż będzie mi potrzebna twoja pomoc przy tym trudnym zadaniu - poinformowała. Hashu wyraźnie nie był tym zadowolony. Fakt, iż ma w tym wszystkim brać udział cholernie go wystraszył, przez co przełknął nerwowo ślinę i głupio się przypatrywał dziewczynie. 
- Masz niezłe poczucie humoru, Ayumi-sun! - krzyknął. Nakame przewróciła oczami i posłała mu rozbawiony uśmiech.
- Leć już, okej? Liczę na ciebie, Hashu. - Po tych słowach mały kret zasalutował i zniknął w ziemi. 
Dziewczyna stwierdziła w duchu, że miło było z kimś porozmawiać. Nawet jeśli tym kimś był Hashu, tchórzliwy kret. Lubiła go i to bardzo, wiedziała iż jej nie zawiedzie. W tym momencie była gotowa by ruszyć w drogę i tak też uczyniła. 

~*~

Kakashi siedział na murku i czytał książkę, spoglądając jednocześnie na niebo. Miał nadzieje, że Ayumi sobie poradzi. Póki co nie było żadnych wieści, a jej niebieskie oczy ciągle pojawiały się w jego głowie. Chciał, by te oczy były bezpieczne w Wiosce Liścia. Gdyby mógł, zamieniłby się z nią. Tak też chciał zrobić, nawet przez to wszystko wykłócał się z Tsunade, zarzucając jej lekkomyślność. Nie mógł znieść tego, że spośród wszystkich shinobi, wybrała akurat ją. Normalnie nazwałby to misją samobójczą, ale w tym przypadku nie mógł. Musiał wierzyć, że jego Ayuma wróci żywa i cała. Bezradność niszczyła go od środka, nie mógł jej znieść. Wciąż pamięta jej łzy przy bramie oraz jej wzrok. Cierpiała i to bardzo, ale dla dobra wioski była w stanie dać zszargać własne imie. Byli podobni, obydwoje są w stanie oddać życie za Konohe czy też bliską osobę. Dałby wszystko, by postawić się na jej miejscu. Chciał by była bezpieczna albo by przynajmniej mógł jej w tym wszystkim towarzyszyć. Trzymaliby się za ręce i wspólnie dodawaliby sobie otuchy. Razem by sobie poradzili, prawda? 
- Oh Ayumi, w jakieś ty się bagno wpakowała - szepnął sam do siebie. Chwycił maleńki kamyczek i rzucił nim przed siebie, kręcąc przy tym z znużeniem głową. Nagle usłyszał czyjeś kroki i nawet nie spojrzał za siebie, lektura była o wiele bardziej ciekawa. Ktoś stanął nad nim, a tym ktosiem był nikt inny jak sam Gai. Oparł ręce na swoich biodrach i w milczeniu czekał, aż jego przyjaciel zaszczyci go spojrzeniem i odrobiną uwagi. Jednak ten nawet na chwilę nie oderwał wzroku od małych literek. 
- Kakashi do jasnej cholery, dlaczego mnie olewasz? - spytał, naburmuszając się jednocześnie.
- A dlaczego się do mnie zakradasz? Chcesz mnie przyprawić o zawał? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Ten zacisnął usta, wkurzony spokojnym usposobieniem siwowłosego. Przysiadł naprzeciw niego i oparł swoją nogę i o jego.
- Przykro mi z powodu Ayumi. Wiem, że wy... - zaczął, odwracając przy tym swój wzrok - to musi być straszne. Zakochałeś się, a ona to wszystko tylko wykorzystała. Dobrze, że hokage zna parę sztuczek i umie się obronić. Zawód zawsze boli człowieka, ale nie możesz nad tym rozpaczać. Tego kwiatu jest pół światu, wiesz o tym. Ona nie była warta twojego uczucia, zapomnij o niej. Zobaczysz, że jak przestaniesz o niej myśleć to wszystko wróci do normy. Kobiety potrafią namieszać nam w głowie, a my nie potrafimy z tym walczyć. To są straszne stworzenia, chociaż tobie nie muszę tego mówić. Musisz iść do przodu, musisz zapomnieć o Ayumi. W końcu jest naszym wrogiem...
- Zamknij się do cholery - syknął. Gai spostrzegł w jego oczach złość, nie spodziewał się czegoś takiego. Chciał go pocieszyć, bo w końcu jego ukochana okazała się zdrajcą. W dodatku nigdy nie usłyszał w jego głosie takiej agresji, która skierowana była w jego kierunku. Postanowił nic więcej nie mówić, po prostu wstał i odszedł, lepiej nie było mu teraz wchodzić w drogę. 
Kakashi natomiast ledwo powstrzymywał się przed tym, by go porządnie nie walnąć. Wiedział, że tak będzie. Wiedział, że ludzie będą mu współczuć. Wiedział, że inni zapragną go pocieszać. On to wszystko wiedział, ale trudno mu było znieść te wszystkie wyzwiska względem Ayume. Gdyby tylko znali prawdę, to nie byłoby takie trudne. Musiał kłamać i udawać, że również boli go fakt, iż dziewczyna zrobiła z niego takiego durnia. To wszystko było trudne, takie bezsensowne...

~*~

Trzy tygodnie minęły, odkąd uciekła z Konohy. Trafiła do małej wioski, gdzie mieszkała niecała setka ludzi. Znajdował się tam jeden lokal, gdzie Ayumi postanowiła zajrzeć. Weszła pewnie przed drzwi i od razu poczuła na sobie masę spojrzeń, niekoniecznie przyjaznych. Nie przestraszyło ją to jednak. Wiedziała, że w takich miejscach jest dużo kryminalistów, ale jakby nie patrząc - sama do nich należała. Z uniesioną głową ruszyła do baru i posłała barmanowi krótki i sztuczny uśmiech.
- Zwykła woda i coś normalnego do zjedzenia. Bez żadnych trucizn i innych narkotyków - poprosiła, a następnie ostrzegła. Przy tym patrzyła mu prosto w oczy i widać było, że nie żartuje. Niezbyt ciekawe to było miejsce, a różne rzeczy się mogą zdarzyć. W każdym bądź razie, nie miała zamiaru zginąć nie znalazłszy Akatsuki. Nie ma rzeczy niemożliwych, prawda?
Kiedy dość starszy mężczyzna podał jej wodę i miskę z zupą, ta skinęła mu głową w podziękowaniu i powoli zaczęła uzupełniać braki w swoim żołądku. Nie było to nic specjalnego, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, no. Po skończonym posiłku, przywołała gestem dłoni do siebie barmana. Ten z wahaniem do niej podszedł i schylił się delikatnie.
- Potrzebuje informacji - rzuciła. Ten uniósł brew do góry i się uśmiechnął zadziornie. No tak, przyszła okazja na dodatkowy zarobek.
- O co chodzi dokładnie, panienko? - spytał.
- O Akatsuki. Wiesz, gdzie można ich znaleźć? - Mężczyzna zbladł. Spojrzał na nią jak na wariatkę i automatycznie się cofnął. Oparła swe czoło o rękę i z znużeniem westchnęła - języka w gębie ci zabrakło? - warknęła nieprzyjemnie. Ten jednak ciągle milczał. Zorientowała się po chwili, że wiele ciekawskich oczu ich obserwowało i słuchało. Czuła, że tutaj niczego się nie dowie. Była tego już nawet pewna, bo jej niby informator odszedł. Podniosła się leniwie z krzesełka i rzuciła pieniądze na stolik. Następne co zrobiła, to skierowała się w stronę wyjścia. Machnęła do wszystkich ręką, jakby każdego znała i poczuła jak promienie słońca muskają jej twarz. Dlaczego wszyscy bali się zwykłej nazwy ich grupy? W sumie, co się dziwić. To był zwykły wieśniak, który musiał użerać się z innymi zbiegłymi ludźmi i jeszcze brakowało mu tylko kogoś z Akatsuki.  Ale tak czy siak, wypadało chociaż powiedzieć grzecznie, że nie wie. A on po prostu się odsunął i odszedł. Ludzie to dziwni stworzenia, doprawdy.

____________________________
Dam dam dam, drugi rozdział się pojawił. Ja wiem, początki są nudne. Ale przecież nie od razu Kolumb odkrył Amerykę, no nie? 
W każdym bądź razie, mam nadzieje, że aż tak was nie zanudziłam i że podobają się wam moje wypociny. Komentujcie i oceniajcie. Komentarze są dla mnie bardzo ważne, dodają motywację i dobrze wiedzieć, co inni uważają na temat mojego dzieła. 
Pozdrawiam i kolejny rozdział pojawi się 5.07 ! :) 

6 komentarzy:

  1. Hashu musi być przeuroczy. :3 Sama bym chciała mieć na własność takiego krecika. ^^
    Strasznie mi szkoda Ayumi, na pewno musi bardzo cierpieć. Jednocześnie podziwiam jej odwagę, no ale w końcu jest shinobi. Osobiście nigdy w życiu bym nie weszła do baru pełnego morderców. Miałam nadzieję, że Ayumi natknie się tam na Akatsuki, ale to chyba byłoby zbyt banalne. Dobrze, że jeszcze trochę przytrzymasz nas w niepewności. :)
    Szkoda mi też Kakashiego. Wszyscy obrażają jego ukochaną, nienawidzą jej a on nie może powiedzieć im prawdy. Musi mu być strasznie ciężko. Podejrzewam, że ma nawet trudniejsze zadanie niż Ayumi, co przecież jest paradoksem, bo to nie on ryzykuje życie. Niemniej jednak Hatake musi trzymać język za zębami, i chociaż nie podejrzewam, żeby mógł się wygadać, to na pewno łatwo mu nie jest. :c
    Od strony technicznej, to wyłapałam tylko jeden błąd. Na samym początku zrobiłaś powtórzenie: "Walka z TenTen kompletnie przybiła kobietę, która wędrowała po jakimś terenie, który nie należał do żadnej z nacji." Dwa razy "która/który". I zastanawiam się, czemu zamiast ANBU piszesz AMBU. AMBU jako ambulatorium? Czy literówka?
    Rozdział bardzo dobry, trzymający w napięciu. :) Nie mogę się doczekać przyszłej soboty. :>
    Pozdrawiam Cię serdecznie, kochana. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Hashu, to mogłam dać lwa czy coś. Ale stwierdziłam, że nawet zwykły krecik w świecie Naruto może być silny. Z tym też stwierdzam, że Hashu to slodki krecik i jest idealny do przenoszenia informacji. No i będzie lubiany przez czytelników.
      Fakt, gdybym dala Akatsuki już w barze, byloby to wręcz przewidywalne. A ja chce zaskakiwać, więc.... no. Poszukiwania takiej grupy nigdy nie są latwe i to chcialam też pokazać.
      Jeśli chodzi o naszego Kakasia. Ciesze się, że wychwycilaś jego emocje. Można porównywać ich zadania, fakt. Bo jak w końcu można znosić obelgi wzgledem swojej ukochanej osoby?
      Matko, jakie to blędy! A co do Anbu - literówka. Nie rozumiem, czego tego nie wychwycilam. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. A czytalam to tyle razy, ah! Ale dziękuje, że pokazalaś mi mój bląd!
      I ogólnie cieszę się, że podoba ci się rozdzial.
      Również pozdrawiaM <3

      Usuń
  2. Zacznę od końca, czyli od sytuacji w lokalu. Mam wrażenie, że jednak był tam ktoś z Akatsuki i już niebawem role się odwrócą i to Brzask będzie poszukiwał osoby, która się nimi interesuje. Jakby nie patrzeć, taka osoba nie jest dla nich wygodna, o czym świadczy chociażby cisza jaka nastała w pomieszczeniu po tym, jak Ayumi zaczęła temat organizacji.
    Cieszę się, że dziewczyna zachowuje się tak, jak na prawdziwego członka ANBU przystało i nie poddaje się swoim słabościom, nie użala się nad swoim losem i nie próbuje zrezygnować z misji. Lubię kiedy główna bohaterka jest wyrazistą, pewną siebie postacią. Współczuję jej strasznie i zgaduję, że jak już znajdzie się w szeregach Akatsuki, to z pewnością odnajdzie wspólny język z Itachim - w końcu oboje zhańbili się dla dobra osady.
    Co do Kakashiego, to oczywiście potrafię wyobrazić sobie co przeżywa, jednak nie jest on moją ulubioną postacią, powiem więcej - co najwyżej obojętną - więc raczej nie wypowiem się na jego temat. Ponawiam pytanie: przehandlujesz go na Deiego albo Itasia? Ja już bym chciała wiedzieć. :D
    Wyobrażam sobie, że Hashu musi być naprawdę słodkim stworzonkiem. :3
    Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może byli, może i nie. Jednak obiecuje, że w następnym rozdziale nasza Ayumi w końcu trafi na nich. Nie będę zdradzać jednak, jak to wszystko się potoczy ^^
      Cieszy mnie, że bohaterka Ci się podoba. Nie chciałam robić z niej miękkiej kluchy, ale też osoby, która ma na wszystko wyje... olew! Miała być w jakiś naturalna i próbuje wyobrazić sobie samą siebie i moje odczucia w podobnej sytuacji. Jednak i tak jest twardsza od mojej osoby, chyba.
      Oh, być może odnajdą z Itasiem wspólny język. Jednak sądze, że początek ich spotkania może Cię zdziwić!
      Kakaś... ja tam go uwielbiam! <3 Ale Itachiego chyba bardziej... ale co tam! Nie będę jednak zdradzać tak istotnych informacji, o nie! :D
      Oj, jak fajnie, że Hashu się podoba <3
      Również pozdrawiam <3

      Usuń
  3. Ciekawe:) Podoba mi się sposób w jaki piszesz. Dołączam do stałych czytelniczek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do hasła na początku nudne to się niekoniecznie zgadzam bo każda historia musi mieć swój wstęp ;p. Ja tam, jak na razie czytam z ciekawością, co będzie dalej ^^.

    ah ten Kakashi... <3

    Poza tym, jak czytam Ciebie to sama mam ochotę pisać. w jakiś sposób mnie motywujesz ^^. Nie wiem, jak to robisz :D.

    Idę na nexta xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy